Ciało kobiety w ciąży znaleziono pod mostem. O zabójstwo podejrzana była sąsiadka

Ciężarna spadła z mostu kolejowego. Prokuratura zmienia zarzut
Ciężarna spadła z mostu kolejowego. Prokuratura zmienia zarzut
Źródło: tvn24

Renata M. latem usłyszała zarzut zabójstwa swojej ciężarnej znajomej. Kobieta miała zepchnąć 38-latkę z mostu. Po kilku miesiącach prokuratorzy uznali, że to jednak nie było zabójstwo i zmienili zarzut na nieumyślne spowodowanie śmierci. M. wyszła już z aresztu. Grozi jej do 5 lat więzienia.

Do tragicznych wydarzeń doszło 19 lipca w Głogowie. 38-latka w szóstym miesiącu ciąży i jej dwie sąsiadki spotkały się towarzysko. - Wypiły co najmniej cztery piwa. Gdy wracały do domu postanowiły skrócić sobie drogę i poszły przez dziurawy most kolejowy. W trakcie przechodzenia przez wiadukt ciężarna i jej 49-letnia koleżanka Renata M. pokłóciły się. W pewnym momencie kobieta została zepchnięta i spadła w dół. Zginęła - relacjonuje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Jej koleżanki uciekły do domu. Tam jedna z nich powiedziała mężowi o zaginięciu 38-latki. To właśnie on znalazł ciało kobiety.

Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci był krwotok wewnętrzny spowodowany obrażeniami ciała na skutek upadku z kilkumetrowej wysokości. Biegli stwierdzili, że około 24-tygodniowy płód był niezdolny do samodzielnego życia poza organizmem matki. Jak informują śledczy 38-latka miała 3,65 promila alkoholu we krwi.

"Zanim się obejrzałam już jej nie było"

Zarzut zabójstwa w tej sprawie usłyszała M. Nie przyznawała się jednak do winy. W celowe działanie nie wierzyli też sąsiedzi kobiet. - To był nieszczęśliwy wypadek. Zabójstwo w żadnym wypadku, to niemożliwe i absurdalne - mówili.

W rozmowie z reporterką TVN24 Renata M. stwierdziła, że oskarżenie to kłamstwo. - Sama spadła. Szłyśmy we trójkę. Ona była z tyłu. Po moście się ciężko idzie. Zanim się obejrzałam już jej nie było - mówiła M. I dodawała, że śmierć jej ciężarnej znajomej to nieszczęśliwy wypadek. Jej zdaniem zawinić miał alkohol. - Wszystkie byłyśmy "wypite" - opowiadała. To jednak nie przekonało ani śledczych ani sądu, który zdecydował o tymczasowym areszcie.

Nie zabójstwo, a nieumyślne spowodowanie śmierci?

M. została ponownie przesłuchana. Przeprowadzono też "specjalistyczną wizję lokalną" i odtworzono krok po kroku przebieg zajścia. Wynik? - Prokuratorzy zmienili zarzut z zabójstwa na nieumyślne spowodowanie śmierci - informuje Łukasiewicz. Kobieta opuściła już areszt. Grozi jej do 5 lat więzienia.

Do zdarzenia doszło w lipcu w Głogowie:

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: