Chirurdzy z Legnicy, którzy opiekują się pokłutym dwulatkiem, są pełni podziwu dla lekarzy z Bolesławca. To do nich najpierw trafiło dziecko i oni podjęli decyzję o natychmiastowej operacji. - Szybka reakcja i przegląd pociętych narządów zdecydowały o tym, że on żyje - przekonują.
Stan przebywającego w legnickim szpitalu dziecka poprawia się. - Opanowaliśmy krwawienie pourazowe, planujemy ściągnąć jeden z trzech drenów z jelita. Od dziś dziecko oddycha samodzielnie, co jest naprawdę dobrym objawem - informuje chirurg Rafał Pilch z legnickiego szpitala.
Dr Pilch jest pełen uznania dla lekarzy, którzy tego samego dnia, w którym dziecko trafiło do bolesławieckiego szpitala, podjęli decyzję o operacji.
- Dziecko miało dziury w jelitach, gdyby lekarze zwlekali z decyzją, rokowania byłyby gorsze. Ale najtrudniejsze były rany wątroby. Jej płat był przebity na wylot, a to narząd silnie ukrwiony. Gdyby tamtejsi lekarze przewieźli dziecko do nas bez żadnej interwencji, chłopca nie byłoby wśród żywych - wyjaśnia.
Skomplikowane operacje
Opowiada, że zarówno operacja w Bolesławcu, jak i ta kolejna przeprowadzona w legnickim szpitalu, były bardzo skomplikowane.
- Trzeba było zaszyć rany widoczne z zewnątrz, ale również zrewidować jamę brzuszną - mówi.
Jak wyjaśnia, gdyby chirurdzy przeoczyli chociaż jedną z wielu ran narządów wewnętrznych, dziś stan chłopca byłby krytyczny.
- Obie operacje zakończyły się sukcesem, dlatego chłopiec żyje. Jego stan nadal jest ciężki, ale z dnia na dzień się polepsza - tłumaczy dr Pilch.
Matka chciała popełnić samobójstwo rozszerzone?
Matka dziecka, która również trafiła do szpitala z ranami kłutymi, leczy się teraz na oddziale szpitalnym w areszcie. Prokuratura oskarża ją o próbę zabójstwa własnego dziecka. Według prokuratora, kobieta najpierw chciała zabić chłopca, a później targnęła się na własne życie. CZYTAJ WIĘCEJ
Rodzina najpierw trafiła do szpitala w Bolesławcu:
Autor: mir/b/kwoj / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław | A.Stefańczyk