Policjanci wyjaśniają okoliczności wypadku, do którego doszło w Byczynie (województwo opolskie). 24-letni mieszkaniec Pomorza był pijany, nigdy nie miał też prawa jazdy. A swoją 500-kilometrową podróż zakończył, wjeżdżając w płot.
Jak informuje policja, kierowca bmw, mieszkaniec powiatu starogardzkiego, najprawdopodobniej jechał za szybko. I to właśnie przez to stracił panowanie nad autem. Wypadł z drogi i wjechał w ogrodzenie jednej z posesji.
- Właściciel domu, słysząc hamowanie i uderzenie, wybiegł na drogę. Widząc, co się stało, pośpieszył, aby pomóc kierowcy. Młody mężczyzna w samochodzie był przytomny, lecz się nie ruszał, w związku z czym świadek przystąpił do udzielania mu pomocy przedmedycznej - relacjonuje Dawid Gierczyk z policji w Kluczborku. I dodaje, że posesja w której płot uderzył kierowca należy do funkcjonariusza Służby Więziennej.
Pijany i bez prawa jazdy
I to właśnie funkcjonariusz Służby Więziennej wyczuł od 24-latka alkohol. Zabrał kluczyki ze stacyjki i zawiadomił policję. Po przyjeździe na miejsce mundurowi zbadali trzeźwość kierowcy. - Wydmuchał on ponad promil. Dodatkowo okazało się, że mieszkaniec Pomorza nie miał prawa jazdy, bo nigdy go nie wyrobił - podkreśla Gierczyk. Co więcej, na jaw wyszło, że mężczyzna, by zakończyć swoją jazdę na płocie przejechał aż 500 kilometrów.
Za jazdę po pijanemu 24-latek odpowie przed sądem. Kary - jak informuje policja - nie uniknie też za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym i jazdę bez uprawnień. Mężczyźnie grozi do dwóch lat więzienia i grzywna.
Źródło: opolska policja
Źródło zdjęcia głównego: policja opolska