- Dopóki starczy sił, będziemy walczyć. Nie odpuścimy - mówią ci, którzy budowali Stadion Miejski. Mimo, że piłkarskie mistrzostwa Wrocław ma już dawno za sobą, do tej pory kilkunastu przedsiębiorców nie otrzymało za swoją pracę pieniędzy - łącznie 20 mln zł. Urzędnicy i wykonawcy nie mają sobie jednak nic do zarzucenia.
- Ile to jest tragedii przez ten stadion wrocławski, to sobie ciężko wyobrazić. Ile się rozwaliło rodzin przez to, bo ludzie wracali do domu bez pieniędzy. Ktoś się w alkohol rzucił, niektórzy nawet mieli próby samobójcze - denerwuje się Piotr Rybak, właściciel firmy ANP Rybak, który od ponad roku z kilkunastoma innymi przedsiębiorcami próbuje odzyskać pieniądze za wykonane roboty przy budowie wrocławskiego stadionu. Łącznie walczą o kwotę 20 mln zł.
Były protesty, bo nie było pieniędzy
Wszyscy byli podwykonawcami gdańskiej spółki CES, a później warszawskiego Imtechu. Te firmy z kolei pracowały na zlecenie głównego wykonawcy stadionu - firmy Max Boegl. Kłopoty we współpracy zaczęły się w sierpniu 2011 roku, kiedy to CES wstrzymał wypłaty. Wówczas zdesperowani przedsiębiorcy wyszli na ulice.
Generalny wykonawca i inwestor twierdzą, że są rozliczeni z wykonanych prac. Problem w tym, że jak twierdzą podwykonawcy, do nich pieniądze nie dotarły.
- My w tej sprawie nie mamy sobie nic do zarzucenia - przekonuje Jan Wawrzyniak, rzecznik prasowy Spółki Max-Boegl Polska. - Nie jesteśmy jedynym podmiotem, który może się czuć tutaj współodpowiedzialny. My wypłacaliśmy wszystkie pieniądze na czas - zapewnia.
Wszyscy zapłacili
Ręce umywa wrocławski magistrat. Jak zapewniają urzędnicy, wszystkie pieniądze z budżetu, przeznaczone na budowę stadionu, zostały wypłacone.
Również według firmy Imtech, która przejęła dług CES, wszystkie pieniądze są rozliczone.
- Spłaciliśmy swoim podwykonawcom i dostawcom wszystkie uzasadnione płatności, w szczególności także podwykonawcom firmy CES, chociaż nasz zleceniodawca, firma Max Bögl, generalny wykonawca Stadionu Miejskiego we Wrocławiu, jak do tej pory nie uregulował w pełni swoich zobowiązań wobec naszej firmy - kwituje Magdalena Wójcicka, rzeczniczka firmy Imtech.
Zasponsorowali turniej
Podwykonawcy poszli po pieniądze do sądu. O odzyskanie 20 mln zł mogą jednak walczyć latami, a pieniądze na funkcjonowanie firm potrzebne są już teraz.
- Okazuje się, że mistrzostwa Europy zamiast święta radości, to był największy przekręt w kraju. Wszystkich podwykonaców oszukano! - denerwuje się Rybak. - My oczekujemy, że może władze Wrocławia albo spółka Wrocław2012 wystawi tablice sponsorów, bo wtedy chociaż będziemy mieli pamiątkę, że to my sponsorowaliśmy ten stadion - mówi.
Autor: bieru / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24