W błocie, na łańcuchu i w beczce - w takich warunkach żył pięcioletni pies Władek, którego inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami odebrali właścicielowi. Mężczyzna twierdził, że wszystko jest w porządku, a interwencja obrońców zwierząt go oburzyła.
- Dostaliśmy zgłoszenie od murarzy, którzy pracowali w pobliżu, na budowie. Dokarmiali psa przez jakiś czas, wzywali policję, ale ponieważ nie przyniosło to skutku, napisali do nas - opowiada Miron Chmielewski z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu.
W beczce i na błocie
Pracownicy TOZ pojechali więc na ul. Strachocińską. Kiedy weszli na posesję okazało się, że pięcioletni pies mieszka w beczce, a wokół jest pełno błota.
- Nie zastaliśmy wtedy właściciela, ale przekazaliśmy jego żonie, że warunki zwierzęcia muszą się poprawić. Daliśmy im tydzień na posprzątanie terenu, zapewnienie budy, wody i jedzenia - dodaje Chmielewski.
Inspektorzy TOZ wrócili na miejsce po kilku dniach i stwierdzili, że nic się nie zmieniło. Pies był mocno wychudzony.
Sucha miska i agresja
- Właściciel był oburzony tym, że interweniujemy i zwracamy mu uwagę. Mówił, że kocha psa, daje mu wodę i trzyma na długim łańcuchu, więc wszystko jest w porządku - relacjonuje inspektor TOZ i twierdzi, że miska psa była sucha.
Chmielewski opowiada też, że pies na widok swojego właściciela zrobił się agresywny. Został więc zabrany do domu tymczasowego, gdzie inspektorzy nazwali go Władkiem. Po kilku dniach przyzwyczaił się do nowych warunków.
Czeka na opiekuna
- Ma zapewnione jedzenie, wodę, wychodzi na spacery. Biega i szaleje. Musi się jeszcze przyzwyczaić do dotyku, bo nadal reaguje nerwowo, ale już niedługo będzie gotowy do adopcji - przyznaje inspektor TOZ.
Pies mieszkał przy ul. Strachocińskiej
Autor: ansa/roody / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TOZ Wrocław