"Ani dużej, ani małej". W Żurawinie nie chcą fermy na 180 tysięcy norek

Mieszkańcy nie chcą fermy norek
Mieszkańcy nie chcą fermy norek
Źródło: M.Walczak / ansa | TVN24 Wrocław

"My nie chcemy fermy wcale, ani dużej, ani małej" - krzyczeli mieszkańcy Żurawiny i okolic. Protestowali przeciwko budowie zakładu dla 180 tys. norek. Przekonywali też, że choć prace zostały wstrzymane, część robotników potajemnie montuje już klatki dla zwierząt.

- To ma być największa ferma norek w Europie. Na powierzchni 42 hektarów, w odległości kilkuset metrów od zabudowań mieszkalnych. Ludzie są przerażeni - mówił podczas protestu Maciej Zatoński, jeden z jego organizatorów.

Mieszkańcy przeciw norkom

W środę po południu przed budynkiem starostwa powiatowego we Wrocławiu manifestowało kilkadziesiąt osób. Mieli ze sobą transparenty "Stop fermie norek" czy "Nie chcemy fermy w Brześciu".

- My nie chcemy fermy wcale, ani dużej, ani małej - krzeczli, a Zatoński tłumaczył: - Przyszliśmy, żeby wpłynąć na urzędników. Chcemy konkretnej odpowiedzi, czy są w stanie definitywnie wydać zakaz kontynuwania budowy, czy w dalszym ciągu będą biernie patrzeć na to, co się dzieje.

Protestującymi byli mieszkańcy wsi z rejonu Żurawiny. Ferma, której nie chcą, miałaby powstać w Brześciu. Jej budowa już się rozpoczęła, ale wojewoda dolnośląski w połowie czerwca wstrzymał pozwolenie. Jeśli dokumentacja zostanie jednak uzupełniona i zgoda na fermę zostanie wydana, w Brześciu hodowanych będzie ok. 180 tys. zwierząt rocznie.

"Budowa wstrzymana, ale trwa"

- Prace na budowie fermy norek ciągle postępują. Pomimo, że inwestor pozornie wstrzymał prace i odesłał 90 proc. pracowników na urlop, zostało tam kilku ludzi, którzy wykańczają pawilony hodowlane. Od czasu wydania postanowienia przez wojewodę, powstało siedem nowych pawilonów, które zostały zbudowane nielegalnie - dodał Zatoński.

Mieszkańcy przekonywali, że prace wykonywane są codziennie, a w budynkach montowane są klatki dla zwierząt.

- Obawiamy się, że będą chcieli nielegalnie wpuścić zwierzęta do pawilonów które tam stoją - mówili protestujący.

Ferma pod kontrolą?

Starostwa powiatu wrocławskiego nie znalazł czasu na spotkanie z protestującymi. Wysłał swojego zastępcę, który przekonywał, że ferma jest systematycznie kontrolowana przez inspektora nadzoru budowlanego.

- Ostatnia kontrola była wczoraj, 9 lipca. Ustalono, że roboty budowlane zostały wstrzymane i nie stwierdzono wykonywania kolejnych. Trwają jedynie prace zabezpieczające - tłumaczył wicestarosta, Jerzy Fitek.

Stwierdził też, że jeśli inwestor dostarczy wszystkie pozwolenia i opienia, to prawo nakazuje wydanie pozwolenia na budowę.

Autor: ansa/roody / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: