Robi 70 km dziennie, niesie 12-kilogramowy plecak i ma tylko jeden cel: zobaczyć wszystkie stadiony Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie.
Na co dzień logistyk, prywatnie fan piłki nożnej. Krzysztof Drożdżyński postanowił uczcić Euro 2012. 2 czerwca wyruszył pieszo w trasę, by obejść wszystkie miasta, w których rozgrywane będą mecze mistrzostw.
Podwózka? "Odmawiam"
Wystartował w Strykowie, miejscowości koło Łodzi. Tam mieszka od lat. Dziennie pokonuje ok. 70 kilometrów, chociaż czasem, ze względu na pogodę, musi skrócić dystans. Niesie ze sobą 12-kilogramowy plecak. Zmieścił w nim najpotrzebniejsze ubrania, kosmetyki i tylko jedną mapę. - O drogę zawsze mogę przecież zapytać – mówi.
Do przejścia ma 2012 kilometrów. Po pięciu dniach marszu dotarł do Wrocławia. - Mam już odciski, ale na razie mogę iść dalej. Kilku kierowców chciało mnie podwieźć, ale odmawiałem, bo przecież te wszystkie kilometry mam przejść – opowiada w rozmowie z reporterem TVN24.
W stolicy Dolnego Śląska spędzi dwa dni. Widział już rynek ze strefą kibica. Najbardziej oraz zachwycił go jednak stadion. - Bardzo mi się podoba. Żałuję, że nie zobaczę go nocą, kiedy jest podświetlony - mówi.
Poznań, Gdańsk i jeszcze dalej
Z Wrocławia Dróżdżyński wyrusza do kolejnych miast. - W ciągu czterech dni powinienem dotrzeć do Poznania, a następne trzy zejdą mi na drodze do Gdańska. Do 20 czerwca będę w Warszawie - planuje.
Jeśli wszystko się uda, a nogi nie będą za bardzo boleć, wyruszy dalej, na Ukrainę. Chciałby dojść przynajmniej do Lwowa, a jego marzeniem jest Kijów.
Chce się sprawdzić
Podróż planował od dawna. Najpierw myślał o wyprawie wokół Polski, ale wiele osób już ją przebyło. To nie byłby wyczyn. Wtedy pojawiło się Euro 2012 i chęć zobaczenia stadionów. – Każdy na swój sposób przeżywa mistrzostwa. Naszej drużynie życzę jak najlepiej, mecze będą oglądał gdzieś po drodze. Mam nadzieję, że ja i piłkarze spotkamy się w Kijowie, na wielkim finale - marzy i z plecakiem idzie dalej.
Autor: ansa/mz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24