17 stopni to maksimum, ale w ostatnich dniach temperatura w mieszkaniach przy ulicy Więckowskiego 5 we Wrocławiu spada nawet poniżej 10 stopni Celsjusza. Z lokali w kamienicy usunięto piece kaflowe, które miały zostać zastąpione nowoczesnym, centralnym ogrzewaniem. Z planów do tej pory nic nie wyszło, a mieszkańcy marzną.
Kilka warstw ubrań, ciepłe skarpety, grzejniki elektryczne - to codzienność w mieszkaniach kamienicy przy Więckowskiego 5, mieszczącej się na Przedmieściu Oławskim, czyli popularnym "Trójkącie" we Wrocławiu. Łącznie 20 lokali odciętych jest od ogrzewania. Na klatce sterczą kable i przewody, ale ekip remontowych nie widać.
- Remont zaczął się pod koniec czerwca. Jako pierwsze wyburzone zostały stare piece kaflowe, które były naszym jedynym źródłem ogrzewania. Dalsze prace zostały rozpoczęte pod koniec sierpnia. Przez jakiś czas roboty trwały, zostały skute ściany, ale od półtora miesiąca nie dzieje się nic - mówi Anna Rutkowska, jedna z mieszkanek kamienicy.
- Na ten moment, ze wszystkich zaplanowanych prac, poprowadzone zostały tylko rury wentylacyjne i nowa linia energetyczna. Nie ma ani rur gazowych, ani grzejników - dodaje Paweł Niedźwiedzki, również mieszkaniec pionu.
- Jest zimno, bałagan, skute rury, poobcinane w połowie mieszkania. Przychodziły tylko kolejne ekipy i zaczynały pracę, nie kończąc jej - przyznaje lokatorka jednego z mieszkań Mariola Skrobańska.
Kilka miesięcy bez decyzji
Zgodnie z planami, do połowy grudnia cała inwestycja powinna być już oddana. Obecnie prognozowany termin to wiosna przyszłego roku. Skąd te opóźnienia? Problemem okazało się przyłącze gazowe do budynku. W pierwotnej wersji miało się ono wraz ze skrzynką znajdować na froncie kamienicy.
- Niestety, inwestycja, o której rozmawiamy, jest w gminnej ewidencji zabytków, czyli jest pod ochroną konserwatorską. Wszystkie elementy związane ze zmianą na elewacji trzeba uzgadniać z konserwatorem zabytków. Tutaj konserwator nie wyraził zgody na powiększenie skrzynki gazowej, z tego względu, że zaburzyłoby to harmonię elewacji frontowej - mówi Marta Kurzępa-Nowaczyk, zastępca dyrektora do spraw inwestycji w spółce Wrocławskie Mieszkania.
Ale Polska Spółka Gazownictwa twierdzi, że nawet przy odmownej decyzji w związku z lokalizacją szafki gazowej, można było znacznie szybciej dopiąć wszelkie formalności.
- My przedstawiliśmy alternatywną propozycję, żeby kurek gazowy był zlokalizowany w chodniku. W lutym tego roku klient odrzucił naszą propozycję i poinformował nas, że postara się sam przekonać konserwatora, że szafka może być zlokalizowana w ścianie budynku. Minął dłuższy okres i postanowiliśmy się skontaktować z zarządcą budynku i dopytać, czy konserwator zmienił swoje zdanie. We wrześniu zostaliśmy zaproszeni na spotkanie, na którym dowiedzieliśmy się, że konserwator podtrzymał swoje zdanie i ustalono nowe miejsce lokalizacji skrzynki, miała to być ściana boczna. Straciliśmy siedem miesięcy, w trakcie których można było zaprojektować nowe przyłącze - mówi Grzegorz Cendrowski, rzecznik PSG.
Jednak szybciej?
Cendrowski przyznaje, że istnieje też drugi problem - instalacja wewnętrzna, za którą odpowiada zarządca budynku, nie jest skończona. - Gdyby była gotowa to my jako PSG możemy dzisiaj warunkowo, w oparciu o stare przyłącze, które funkcjonuje już w budynku, zapewnić mieszkańcom centralne ogrzewanie - zapewnia rzecznik spółki gazowej.
- Jesteśmy zdziwieni, ale też z zadowoleniem przyjmujemy deklaracje PSG, że będzie można zrobić instalacje w oparciu o przyłącze, które jest wykorzystywane w tym momencie do zasilania kuchenek gazowych - przyznaje Kurzępa-Nowaczyk.
Rozmawialiśmy również z wykonawcą inwestycji, który twierdzi, że "wszystkie prace, które mogły być wykonane w budynku, są wykonane".
- Determinuje nas wskazanie miejsca docelowego wpięcia w instalację gazową i wykonanie przez nas dokumentacji zamiennej. W momencie, gdy okazałoby się, że PSG wskaże nam w tej chwili miejsce wpięcia, rzucamy wszystkie siły nam dostępne i realizujemy centralne ogrzewanie w zakresie, który jest konieczny do zrealizowania w celu puszczenia ciepła mieszkańcom. Jeżeli decyzja zapadłaby dzisiaj (czwartek 15 grudnia - przyp. red.) to na pewno do końca roku jesteśmy w stanie uruchomić wszystkie kotły gazowe w tym budynku - mówi Tomasz Nosal, dyrektor generalny ALBA Facility Management
Temperatury grozy
Podmioty przerzucają się odpowiedzialnością, a tymczasem przez kilka ostatnich dni we Wrocławiu utrzymuje się ujemna temperatura. Część mieszkańców dostała od zarządcy grzejniki elektryczne, ale lokatorzy narzekają, że to za mało i przy włączonym grzejniku mają w mieszkaniach co najwyżej 17 stopni.
- Po wielokrotnych interwencjach oraz mailach, zakupiliśmy na własny koszt grzejniki olejowe. Były dostarczone z ramienia wykonawcy grzejniki konwektorowe, ale nie były one w stanie ogrzać pomieszczeń - przyznaje pan Paweł, dodając, że najniższa temperatura, jaką odnotował w pokoju córki to dwanaście stopni.
- Ja tymi grzejnikami też nie jestem w stanie tego mieszkania dogrzać. Dziś po powrocie z pracy, a ponieważ pracuję od godziny 7 do godziny 17 i nie ma mnie w domu, miałam osiem stopni w pokoju - przekazała pani Mariola.
- Dzisiaj na przykład było jedenaście stopni. Na ścianach przy oknach wyszedł grzyb. Grzejniki dostaliśmy dopiero prosząc o nie Wrocławskie Mieszkania. Ale grzejniki konwektorowe nie nadają się do ogrzewania tak bardzo wyziębionego mieszkania. Przy tym wiadomo, że nikt nie będzie miał ich bez przerwy włączonych, bo to się wiąże z bardzo dużymi kosztami - konkluduje pani Anna.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław