Przemysław Witkowski, wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego i dziennikarz został pobity na jednym z nadodrzańskich bulwarów we Wrocławiu. Jak twierdzi, do ataku doszło po tym, jak skrytykował homofobiczne napisy, które ktoś umieścił na murze. Mężczyzna ma złamany nos, kości policzkowe i jarzmowe. A sprawcy szuka policja.
Witkowski mówił, że w czwartkowe popołudnie jechał rowerem z dziewczyną wzdłuż bulwarów nad Odrą. Na ceglanym murze widnieją tam między innymi hasła "Stop pedofilom z LGBT", "Niszcz marksistów! Bądź aktywny". - Wszędzie na tych bulwarach w tym miejscu są napisy nienawistne, "LGBTQ pedofilia", "autonomiczni nacjonaliści", (...) i wszędzie krzyże celtyckie - powiedział.
- Jechałem z moją dziewczyną i powiedziałem jej, że to jest skandal. (...) Dlaczego ten mur i zresztą wiele miejsc we Wrocławiu upstrzone jest skrajnie faszystowskimi napisami, które nawołują do nienawiści do różnych grup? - dodał.
"Mam chyba złamany nos, widać, jak wygląda moja twarz"
Według relacji Witkowskiego oboje dojechali do końca ślepej alejki i zdecydowali o powrocie. - Moja dziewczyna Ania odjechała (...), ja miałem problemy z tylnym kołem. Zatrzymałem się na chwilę, żeby coś poprawić - powiedział. Wówczas - jak dodał - przechodził obok niego mężczyzna w wieku dwudziestu kilku lat.
- I pyta mnie: "co, nie podobają ci się napisy?". Ja mówię: "tak, nie podobają mi się te napisy, bo nie podobają mi się". Złapał mój rower, ja próbowałem się przepchnąć. On mnie uderzył, a potem zaczął mnie bić - powiedział.
- Mam chyba złamany nos, widać, jak wygląda moja twarz, mam zbite okulary - dodał Witkowski.
W jego ocenie był to "ewidentny atak na tle politycznym i na tle ideologicznym".
"Pełno napisów, głównie nawołujących do agresji wobec osób LGBT"
- Jadąc razem na rowerach, zobaczyliśmy, że jest pełno napisów autonomicznych nacjonalistów głównie nawołujących do agresji wobec osób LGBT - relacjonowała Anna Hoss, dziewczyna Przemysława Witkowskiego.
- Rozmawialiśmy o tym między sobą - dodała. - Dojechaliśmy do końca, zobaczyliśmy, że tam jest ślepa ulica, nie da się przejść, bo jest przejazd kolejowy, więc stwierdziliśmy, że wracamy. Ponieważ Przemek miał zepsuty rower, zatrzymał się na chwilę, żeby poprawić oponę, poprosił, żebym ja jechała dalej. Kiedy dojechałam do końca, zobaczyłam, że jego nie ma. Zaczęłam do niego dzwonić, nie odbierał telefonu. Chwilę później odebrał i jak go zobaczyłam już, to miał całą twarz spływającą krwią - dodała.
Według Hoss wezwana policja pojawiła się po godzinie, a pogotowie po półtorej godziny.
Policja szuka napastnika. "Sprawa priorytetowa"
- Z ustaleń policjantów wynika, że do zdarzenia doszło w rejonie mostu Trzebnickiego we Wrocławiu. W tej sprawie przesłuchaliśmy osobę poszkodowaną. Działamy w tej chwili nad zabezpieczeniem monitoringu w kierunku wytypowania sprawcy podejrzewanego o ten czyn - poinformował w piątek asp. sztab. Łukasz Dutkowiak, rzecznik wrocławskiej policji.
Zdaniem policji, na tym etapie, wszystko wskazuje na to, że do zdarzenia doszło z powodu napisów, które znajdowały się na murze i komentarza wyrażonego przez osobę poszkodowaną. Napisy na murze według policji "obrażają określoną grupę społeczną".
Policjanci szukają teraz mężczyzny, który miał dopuścić się pobicia Witkowskiego. - Ważne są też dla nas sygnały od mieszkańców. Jeżeli ktoś posiada informacje na temat przemieszczających się w tym czasie osób mogących mieć związek z napisami prosimy o informację. Będziemy je weryfikować - podkreśla Dutkowiak. I dodaje, że dla policji "sprawa jest priorytetowa".
Do sprawy odniosła się Elżbieta Witek, minister spraw wewnętrznych i administracji.
Atak,do którego doszło wczoraj we Wrocławiu był wyjątkowo barbarzyński.@DPolicja szuka sprawcy pobicia. Trwa zabezpieczenie monitoringu z miejsc wokół bulwarów.
— Elżbieta Witek (@elzbietawitek) July 26, 2019
W piątkowy poranek partnerka Witkowskiego przekazała, że noc para spędziła na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Pobity dziennikarz i wykładowca ma złamany nos, kości policzkowe i jarzmowe.
"Będziemy walczyć z jakimikolwiek przejawami nietolerancji"
Do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. Przyznał, że jest "wstrząśnięty i zasmucony" pobiciem Witkowskiego.
"We Wrocławiu walczyliśmy, walczymy, walczyć będziemy z jakimikolwiek przejawami nietolerancji, homofobią, mową nienawiści, faszyzmem" - napisał Sutryk. "Chcę powiedzieć wszystkim homofobom, 'prawdziwym Polakom' i neofaszystom, że Wrocław nie jest Waszym domem. Wszelkimi dostępnymi środkami będziemy we Wrocławiu walczyć z tą zarazą" - podkreślił.
"Jednocześnie chciałbym zaapelować do rządu polskiego - w wielu sprawach się różnimy, ale z całą pewnością nie jeśli chodzi o troskę o Polskę, o naszą wolność i nasze bezpieczeństwo. Apeluję, niech walka z tego typu zachowaniami będzie wspólnym działaniem i racją stanu, bez względu na poglądy i różnice, które miedzy nami występują" - napisał prezydent Wrocławia.
Do zdarzenia doszło w okolicach mostu Trzebnickiego we Wrocławiu:
Autor: js, tam//now,gp / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24