Brytyjska gazeta "The Observer" opublikowała w niedzielę szczegóły dziennikarskiego śledztwa dotyczącego działalności kontrowersyjnej agencji Cambridge Analytica, która odegrała rolę w kampanii wyborczej amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa.
Dziennikarki tytułu napisały na podstawie wywiadu z byłym szefem działu badań Cambridge Analytica (CA) Chrisem Wylie, że firma prawdopodobnie naruszyła prawo, pozyskując i wykorzystując w celach komercyjnych dane dotyczące nawet 50 milionów osób zarejestrowanych na Facebooku (ok. 1/3 osób wszystkich użytkowników w Ameryce Północnej). Były one następnie wykorzystywane w celu przewidywania ich decyzji wyborczych i wpływania na nie.
Według informacji gazety, wykorzystane informacje dotyczą w szczególności wyborców w Stanach Zjednoczonych i były następnie wykorzystywane w kampanii wyborczej w 2016 roku, aby pomóc republikańskiemu kandydatowi Donaldowi Trumpowi.
Dane wyborców miały być pozyskiwane za pomocą aplikacji stworzonej na komercyjne zamówienie przez mołdawskiego badacza Alexandra Kogana, który mieszkał w Rosji i Stanach Zjednoczonych.
Niecałe 300 tysięcy osób zostało poproszonych i opłaconych w celu wypełnienia prostego testu, który pobierał m.in. zawartość kont na Facebooku, w tym polubione strony i zainteresowania, a następnie poddawał głębokiej analizie. Formalnie dane jednak mogły być wykorzystywane jedynie przy badaniach akademickich, a nie komercyjnych zleceniach dotyczących operacji psychologicznych na elektoracie.
- Użyliśmy Facebooka do pozyskania milionów profili osób, a następnie zbudowaliśmy modele, które wykorzystywały to, co o nich wiedzieliśmy, i ich wewnętrzne demony (w celu tworzenia skutecznych przekazów politycznych). To był fundament, na którym zbudowano całą firmę - powiedział Wylie.
W 2015 roku prawnicy Facebooka poprosili o usunięcie zdobytych w niewłaściwy sposób danych, ale - jak wynika z informacji "Observera" - pomimo tego wciąż istnieje wiele kopii bazy danych, które pozostają w użyciu.
Użyliśmy Facebooka do pozyskania milionów profili osób, a następnie zbudowaliśmy modele, które wykorzystywały to, co o nich wiedzieliśmy, i ich wewnętrzne demony (w celu tworzenia skutecznych przekazów politycznych). To był fundament, na którym zbudowano całą firmę Chris Wylie
Tuż przed tym, gdy pierwsze doniesienia zostały opublikowane w internecie, Facebook poinformował, że w związku z zarzutami zdecydowano o zawieszeniu wobec Cambridge Analytica dostępu do platformy. Przedstawiciele firmy zaprzeczyli jednak wszelkim nieprawidłowościom i zapewnili, że działali zgodnie z przepisami.
"Pomogła wygrać"
Swoje śledztwa w sprawie użycia danych zapowiedziały brytyjska komisarz ds. informacji Elizabeth Denham (odpowiednik polskiego Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych), a także prokurator generalna amerykańskiego stanu Massachusetts Maura Healey.
Dokładna rola Cambridge Analytica w wyborze Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych jest kwestią dyskusyjną, ale firma informuje na swojej stronie, że "zapewniła kampanii (...) wiedzę ekspercką, która pomogła wygrać Biały Dom". Zgodnie z oficjalnymi sprawozdaniami, za swoje usługi świadczone od czerwca 2016 roku CA otrzymała co najmniej 6,2 miliona dolarów.
Agencja dodała także na swojej stronie, że używa "mikrotargetowania behawioralnego" i kombinacji analizy osobowości i danych demograficznych, które pozwalają na przewidywanie i wpływanie na masowe zachowania. Jak podkreślono, dysponuje profilami 220 milionów Amerykanów, tj. dwóch trzecich populacji Stanów Zjednoczonych.
CA pracowała także z innymi klientami na całym świecie, w tym kampanią na rzecz wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej w czerwcu 2016 roku. Firma finansowana jest przez konserwatywnego biznesmena Roberta Mercera, a w przeszłości wśród jej szefów był m.in. były strateg Trumpa w Białym Domu Steve Bannon.
Szybki rozgłos
Jednocześnie "Observer" ujawnił, że CA oferowała swoje usługi nie tylko grupom politycznym - w tym według informacji brytyjskich mediów także kampanii za wyjściem Wielkiej Brytanii z UE - ale także firmom, m.in. rosyjskiemu gigantowi naftowemu Łukoil, któremu przekazano prezentację o możliwości wpływania na wyniki wyborów.
Efekty śledztwa dziennikarskiego są prezentowane jednocześnie przez "Observera" i brytyjską telewizję Channel 4 oraz amerykański dziennik "New York Times". Redakcje zapowiedziały ich kontynuację w kolejnych dniach, w tym m.in. emisję tajnych nagrań z udziałem szefa Cambridge Analytica Alexandra Nixa, które zostały zarejestrowane w wyniku prowokacji.
Będzie śledztwo?
Szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani zapowiedział, że PE przeprowadzi dochodzenie ws. kontrowersyjnej działalności firmy. "Zarzuty związane z niewłaściwym wykorzystywaniem danych użytkowników Facebooka to niedopuszczalne naruszenie naszego prawa do prywatności. Parlament Europejski przeprowadzi dochodzenie w tej sprawie, wzywając platformy cyfrowe, żeby się w to dochodzenie zaangażowały" - napisał w poniedziałek na Twitterze Tajani.
Z kolei unijna komisarz ds. sprawiedliwości Vera Jourova chce poruszyć sprawę z przedstawicielami Facebooka i amerykańskiego rządu podczas wizyty w USA, dokąd udaje się piątek, by dyskutować z przedstawicielami amerykańskiej administracji i firm, m.in. o ochronie danych osobowych.
Jak napisała na Twitterze, podczas misji zamierza także poruszyć sprawę firmy analitycznej Cambridge Analytica. Jak stwierdzili w poniedziałek przedstawiciele Komisji Europejskiej, "z perspektywy Unii Europejskiej niewłaściwe wykorzystanie do celów politycznych danych osobowych należących do użytkowników Facebooka - jeśli zostanie potwierdzone - jest nie do zaakceptowania". "W Unii Europejskiej ochrona danych to podstawowe prawo. Z zasady dane osobowe nie mogą być wykorzystywane bez zgody osoby zainteresowanej. Mamy silne zasady ochrony danych, aby chronić to podstawowe prawo. To więcej niż zasady - to nasze podstawowe wartości. Komisja jest już w kontakcie z Facebookiem, a komisarz Jourova poruszy tę kwestię w rozmowie z przedstawicielami tej firmy podczas jej wizyty w USA w tym tygodniu. Omówi to również w rozmowach z przedstawicielami amerykańskiego rządu" - poinformował PAP w poniedziałek rzecznik KE Christian Wigand.
Autor: lukl\mtom / Źródło: PAP