Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś powrócił do wykonywania obowiązków, zakończył urlop bezpłatny - poinformowała w czwartek rzeczniczka prasowa NIK Ksenia Maćczak. Wydał również oświadczenie. Stwierdził w nim, że będzie "przeciwstawiał się wszelkim próbom ataku na jego osobę jako Prezesa Najwyższej Izby Kontroli".
"Dzisiaj przystąpiłem do wykonywania konstytucyjnych i ustawowych obowiązków w Najwyższej Izbie Kontroli" - napisał w wydanym w czwartek komunikacie Marian Banaś, który przebywał na bezpłatnym urlopie od 27 września.
"Będę bronił niezależności i bezstronności Najwyższej Izby Kontroli"
"Deklaruję, że będę przeciwstawiał się wszelkim próbom ataku na moją osobę jako Prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Stanowczo również oświadczam, że będę bronił niezależności i bezstronności Najwyższej Izby Kontroli jako naczelnego organu kontroli państwowej" - napisał Banaś.
"Zmanipulowane i kłamliwe doniesienia medialne mające na celu zdyskredytowanie mojej osoby niewątpliwie stanowią formę zemsty tych środowisk, które w wyniku przeprowadzonej reformy służb skarbowych i celnych utraciły dotychczasowe wpływy na możliwość podejmowania najważniejszych decyzji w Rzeczypospolitej Polskiej" - napisał prezes Najwyższej Izby Kontroli.
Oświadczył również, że "pozostając wierny złożonej przysiędze, dochowa wierności postanowieniom Konstytucji", a powierzone mu obowiązki "będzie wypełniał bezstronnie i z najwyższą starannością".
Banaś wskazał też, że Centralne Biuro Antykorupcyjne w środowym komunikacie poinformowało, że zakończyła się kontrola jego oświadczeń majątkowych.
Sprawa Banasia i dementi w sprawie dymisji
W wyemitowanym 21 września reportażu dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się kamienicy w krakowskim Podgórzu, którą do oświadczeń majątkowych wpisywał Marian Banaś. Trafił na prowadzony tam hotel na godziny i spotkał przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem.
Centralne Biuro Antykorupcyjne zakończyło w środę trwającą od 16 kwietnia kontrolę oświadczeń majątkowych prezesa NIK. Biuro poinformowało w komunikacie, że szef Najwyższej Izby Kontroli ma siedem dni na zgłoszenie uwag do ustaleń CBA.
Posłowie klubu Platformy Obywatelskiej - Koalicji Obywatelskiej informowali we wtorek, iż "weszli w posiadanie informacji, że na biurko marszałek Sejmu Elżbiety Witek trafiła rezygnacja pana prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia". Niedługo później marszałek Witek zaprzeczyła tym doniesieniom. W środę dementi w sprawie dymisji wydała też NIK.
Miał odmówić podania się do dymisji
Według ustaleń "Rzeczpospolitej" zgodnie z decyzją władz PiS Marian Banaś miał złożyć we wtorek do godziny 12 dymisję. Sprawa miała być "przesądzona i ostateczna", ale zdaniem rozmówców "Rzeczpospolitej" szef NIK miał się sprzeciwić. Jak napisał dziennik, miał oznajmić, że nie odejdzie ze stanowiska, bo nie ma sobie nic do zarzucenia.
Banaś od 27 września przebywał na bezpłatnym urlopie.
Karczewski: jest sprawą otwartą, jakie wyjaśnienia złoży
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski powiedział w czwartek na konferencji prasowej, że "na pewno bylibyśmy w bardziej komfortowej sytuacji, gdyby do tego wyboru [Mariana Banasia na szefa NIK - red.] nie doszło, natomiast jest sprawą otwartą jeszcze to jakie wyjaśnienia złoży pan prezes".
Pytany o powrót Banasia do pracy, jeszcze przed wydaniem przez szefa NIK oświadczenia, marszałek Senatu przyznał, że "nie wie, dlaczego [Banaś - red.] przyszedł do pracy - czy rozpoczął pracę jako prezes, czy odpowiada właśnie na końcowy raport CBA".
- Nie znam szczegółów - zaznaczył Karczewski.
"Pan prezes Banaś będzie wiedział, co zrobić"
Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik pytany o sprawę Banasia przyznał, że ta sytuacja go "niepokoi".
- Natomiast trudno mi oceniać w momencie, kiedy nie znam dokumentów. Są tylko materiały medialne. Nie znam oświadczeń dokładnie - zaznaczył. - Jeżeli będą nieprawidłowości, zapewne pan prezes Banaś będzie wiedział, co zrobić - stwierdził wiceminister Wójcik.
Do sprawy prezesa Najwyższej Izby Kontroli odniósł się również senator PiS Jan Maria Jackowski.
- Im dłużej ta sytuacja jest dyskutowana, tym w sumie - uważam - gorzej. Trzeba przeciąć takie spekulacje i powinna być jasność dla opinii publicznej - skomentował.
"Służby zawaliły na całej linii"
Senator Bogdan Klich (PO) podkreślił, że "CBA próbuje naprawić swoje błędy".
- Miało obowiązek zbadać wnikliwie oświadczenie majątkowe prezesa Banasia, tak samo jak badało wszystkich innych ważnych osobistości w państwie. Sporo na swoim sumieniu ma też ABW, dlatego, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ma obowiązek przejrzeć ankietę, którą wypełniają wszyscy wyżsi urzędnicy, a taką ankietę bezpieczeństwa osobowego wypełniał przecież były minister a aktualny szef NIK-u - wskazał polityk Platformy Obywatelskiej.
Jego zdaniem "służby zawaliły na całej linii". - Albo stanowiły parasol ochronny, wiedząc o tym, że są pewne niejasności, albo też po prostu tych niejasności nie wykryły. W związku z tym i w jednym i w drugim przypadku jest to zdecydowany problem dla służb - stwierdził Klich.
"PiS ma problem"
- To będzie sytuacja troszkę jak z prezesem NBP [Narodowego Banku Polskiego - przyp. red.], na którego też naciski pewne robiono, a prezes mówi: "i co mi zrobicie?". To trochę jak w "Misiu" [komedii w reżyserii Stanisława Barei - red.]: "gdzie moje palto, co pan mi zrobi?" - skomentował Władysław Teofil Bartoszewski, który dostał się do Sejmu z list Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Stwierdził również, że "PiS ma problem, bo to jest duży problem wizerunkowy".
- Jak się ma krótką ławkę kadrową i bierze się kogo popadnie, byle był lojalny, to potem nie wiadomo, kto się trafi. Oczywiście pan Banaś powinien być prześwietlony przez służby, zanim w ogóle poszedł kontrolować sprawy skarbowe. Jest rzeczą zabawną, że kontrolował wypływy z podatku VAT, a sam nie płacił pełnego podatku za wynajem lokali. To jest żenujące - ocenił Bartoszewski.
Autor: js//now / Źródło: PAP, Rzeczpospolita, tvn24