- To raczej kompromitacja i pokaz "klasy" Francuzów. Strona francuska dawno temu zapraszała nas oficjalnie. Teraz nas wyprasza - powiedział w "Jeden na jeden" wiceszef MON Bartosz Kownacki. Odniósł się w ten sposób do decyzji, że polskie delegacje zaproszone na targi Euronaval 2016 w Paryżu nie zostaną uznane za oficjalne. Informacja ta pojawiła się już po zakończeniu przez polski rząd negocjacji ws. zakupu francuskich caracali.
Tydzień temu ministerstwo rozwoju poinformowało o zakończeniu rozmów z Airbus Helicopters ws. umowy offsetowej dotyczącej kontraktu na zakup śmigłowców caracal.
W "Jeden na jeden" w TVN24 Wiceszef MON był pytany o to, dlaczego nie będzie kolejnego przetargu na śmigłowce dla polskiej armii. W poniedziałek szef MON Antoni Macierewicz zapowiedział, że w tym tygodniu zaczną się rozmowy, w efekcie których jeszcze w tym roku siłom specjalnym zostaną dostarczone pierwsze śmigłowce Black Hawk, produkowane w PZL Mielec.
Kownacki powiedział, że to jedna z procedur, którą można zgodnie z prawem zamówień publicznych i procedurami obowiązującymi w ministerstwie obrony narodowej zrealizować.
Dodał, że wybrana procedura ma być najkorzystniejsza dla polskiej armii i pozwalająca jak najszybciej dostarczyć dla polskiej armii śmigłowce, które są niezbędne.
- Postępujemy zgodnie z obowiązującym również w Unii Europejskiej prawem - powiedział Kownacki.
"My możemy wytoczyć powództwo"
Odniósł się do zapowiedzi dyrektora generalnego Airbus Group Toma Endersa, że koncern będzie domagać się odszkodowania za zerwanie przez polski rząd negocjacji ws. zakupu 50 śmigłowców caracal. Do oświadczenia we wtorek dotarła agencja AFP.
- Jesteśmy przygotowani na to, że w tej sprawie to my możemy wytoczyć powództwo, dlatego, że w naszej ocenie to strona francuska negocjowała przez ostatnie 10 miesięcy w złej wierze zwodząc nas - powiedział Kownacki.
Dodał, że takie dokumenty mogą zostać przedstawione przed sądem. - Jestem spokojny o to, co sąd zrobi. W najprostszych sprawach nie potrafiliśmy się porozumieć a rozbieżność co do kwot sięgała wielu miliardów złotych. (...) Informowaliśmy stronę francuską, że jesteśmy niezadowoleni. Przedstawialiśmy nowe oferty offsetowe. Mówiliśmy, że dajemy określony termin do zajęcia stanowiska przez stronę francuską. Francuzi przez cały czas milczeli, więc mówienie, że dowiedzieli się gdzieś z mediów, że nie zostali poinformowani o zakończeniu negocjacji jest rzeczą niepoważną - mówił Kownacki.
"Mogliby być znakomitymi świadkami strony francuskiej"
Dodał, że w tej sprawie najgorszy jest fakt, jak zachowuje się dzisiaj opozycja. - Jestem zszokowany tym, że parlamentarzyści polskiego Sejmu (...) zachowują się jak marny kauzyperda francuskiego koncernu. Przecież te słowa, które oni dzisiaj mówią, mogłyby znakomicie posłużyć w procesie między państwem polskim a firmą Airbus. Mogliby być znakomitymi świadkami strony francuskiej, tylko to są politycy, którzy - bez względu na to jak oceniają PiS i ten rząd - mają bronić interesów państwa polskiego a nie gwarantować, żeby firma francuska dostała odszkodowanie - zaznaczył wiceszef MON.
"To raczej kompromitacja i pokaz 'klasy' Francuzów"
Kownacki był pytany, czy to, co się dzisiaj dzieje na linii Warszawa-Paryż to już otwarta wojna dyplomatyczna. Przywołana została informacja wpolityce.pl. Według portalu Paryż - po zakończonych negocjacjach ws. caracali - poinformował, że polskie delegacje zaproszone na targi przemysłu zbrojeniowego Euronaval 2016, które odbędą się tam w dniach 17-21 października, nie zostaną uznane za oficjalne. Oznacza to, że żadnej delegacji nie przysługuje bezpłatne zakwaterowanie, samochód z oficerem towarzyszącym oraz oficjalny program spotkań.
Wiceminister obrony powiedział, że "to raczej kompromitacja i pokaz 'klasy' Francuzów, niż jakakolwiek wojna dyplomatyczna. - To strona francuska dawno temu zapraszała nas oficjalnie. Teraz nas wyprasza - dodał.
Podkreślił, że można znaleźć zupełnie inną drogę, dyplomatyczną, dającą do zrozumienia, że mamy problem, ale nie chcemy się teraz spotykać. - Ale to są ludzie, którzy uczyli się od nas jeść widelcem parę wieków temu. Więc być może w taki sposób się teraz zachowują - stwierdził.
Jego zdaniem to kompromituje stronę francuską. - Ale tak naprawdę dla nas to niewielka strata, dlatego, że na tych targach mieliśmy prowadzić poważne rozmowy ws. jednej ze stoczni francuskich. W sprawie produkcji okrętów nawodnych i podwodnych. Byli także inni konkurenci. My jesteśmy tutaj zainteresowani współpracą także z innymi państwami - dodał.
Autor: js/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24