Maciej i Marcin Misiowie na ustach medycznego świata. Bracia opracowali własną metodę leczenia tętniaków mózgu, bez konieczności otwierania czaszki. Dzięki temu uratowali życie 34-letniego mężczyzny, którego nikt już nie chciał operować. Materiał programu "Polska i świat".
Marcin Miś jest lekarzem radiologiem, Maciej Miś - neurochirurgiem. Są braćmi, pracują w tandemie. Bardzo skutecznie, bo właśnie zoperowali skomplikowanego tętniaka mózgu u pana Tomasza Sieradzkiego - pacjenta, którego operować nie chciał nikt.
O pracy doktorów Misiów stało się głośno na świecie. Naukowy artykuł na ten temat opublikowało poważne czasopismo naukowe, a metoda, którą zastosowali, doczekała się nawet zagranicznej nazwy.
- Bracia Miś robili to "Miś technic", ale w związku z tym, że musieli to przekazywać też po angielsku za granicę, no to tak utrwaliła się ta nazwa "Teddy Bear Technic" żartobliwie troszeczkę - powiedział Marcin Miś.
Wyłączenie tętniaka mózgu
- Przed operacją zawroty głowy, ciemno przed oczami, na słońce nie mogłem wychodzić - opowiadał pacjent Tomasz Sieradzki, który zawdzięcza braciom zdrowie, a może również i życie.
Bracia Misiowie użyli autorskiej metody wyłączenia tętniaka mózgu. Tętniaka, czyli poszerzonego tętniczego naczynia krwionośnego, które pompowane krwią bez umiaru mogło rosnąć aż do pęknięcia. Pęknięcie zaś spowodować mogłoby udar, czyli trudne do przewidzenia zniszczenia mózgu, a nawet śmierć. Tętniak zdaniem niektórych był nieoperacyjny, bo nietypowo zbudowany.
- To był tak zwany tętniak złożony, czyli tętniak, z którego kopuły wychodziły trzy naczynia, które doprowadzały krew do zdrowego mózgu - wyjaśnił neurochirurg Maciej Miś.
W operacji chodziło o to, by tętniaka wyłączyć, a jednocześnie umożliwić przepływ krwi do ważnych naczyń krwionośnych.
"Zaiskrzyło"
- Rozrysowaliśmy sobie tego tętniaka, myśleliśmy, jak to rozwiązać, no i w pewnym momencie coś tam zaiskrzyło - mówili bracia.
Całą operację przeprowadzili bez otwierania czaszki, do mózgu dostali się poprzez tętnicę udową. Lekarze stworzyli stelaż, rodzaj pomostów dla krwi, a powierzchnię tętniaka wypełnili platynowymi spiralami, dzięki temu nie pompował się już krwią.
- Teraz po zabiegu to dobrze, bardzo dobrze się czuję - mówił ich pacjent.
Na początku bracia nawet nie sądzili, że ich operacja była przełomowa. Zorientowali się, gdy na konferencjach naukowych koledzy po fachu przecierali oczy ze zdumienia.
Metodę "Teddy Bear" powtórzyli lekarze z Niemiec i oni też odnieśli sukces.
Bezgraniczne zaufanie na sali operacyjnej
Doktor Maciej Miś i doktor Marcin Miś rodzinny lekarski tandem sobie chwalą. - Na starszego wyglądam ja, ale starszy jest brat - żartował radiolog Marcin Miś.
Starszy brat do zabiegów wewnątrznaczyniowych wciągnął młodszego brat radiologa. - Doktor Maciej Miś zna świetnie pacjentów od strony klinicznej, natomiast doktor Marcin Miś jeszcze ma dodatkowo wiedzę radiologiczną - powiedział profesor Marek Sąsiadek z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Mówią, że ich działka wymaga bezgranicznego zaufania na sali operacyjnej. A na kim można polegać bardziej niż na bracie?
Autor: kb//now/jb / Źródło: tvn24