Od grudnia ubiegłego roku 11 razy doszło do uszkodzeń samochodów Służby Ochrony Państwa należących między innymi do ochrony prezydenta, premiera, marszałka Sejmu i ministra sprawiedliwości - ustaliła redakcja tvn24.pl w źródłach w SOP. Koszt naprawy aut wyniósł ponad 133 tysiące złotych. - Nie wszystko wyszło na jaw. Drobnych uszkodzeń się już nawet nie zgłasza - mówi nasz informator. SOP odmawia komentarza, zasłaniając się tajemnicą.
Portal tvn24.pl dotarł do danych na temat wszystkich - od grudnia 2018 roku - istotnych uszkodzeń pojazdów Służby Ochrony Państwa. Z naszych informacji ze źródeł w SOP wynika, że od grudnia do marca takich zdarzeń było 11, z czego mediom udało się ujawnić cztery. Koszty napraw za ten okres wyniosły w sumie ponad 133 tys. złotych.
Dwa uszkodzone samochody premiera, jeden prezydenta
Wśród uszkodzonych samochodów znalazły się dwa z grupy ochronnej premiera Mateusza Morawieckiego - Audi Q7, które zostało uszkodzone w połowie stycznia i Land Rover Discovery - miesiąc później. Naprawa pierwszego auta kosztowała 10 tys. złotych, drugiego - 15 tys. złotych.
Na początku grudnia zeszłego roku uszkodzeniu uległ mercedes Vito, którym jeździ ochrona prezydenta Andrzeja Dudy. Naprawę wyceniono na 8,1 tys. złotych.
15 tysięcy złotych za to kosztowała naprawa BMW 750, którym porusza się Marek Kuchciński. Samochód marszałka Sejmu został uszkodzony pod koniec grudnia 2018 roku.
Z kolei na początku marca tego roku szkodzie na kwotę 8 tysięcy złotych uległo BMW 750, którym jeździ minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Tyle samo trzeba było wydać na naprawę Audi A8 pokancerowanego w marcu, a uszkodzony pod koniec stycznia volkswagen Passat wymagał naprawy za 10 tys. złotych.
26 tys. złotych za otarcie auta Jarosława Gowina
26,7 tys. złotych kosztowała naprawa limuzyny, którą jeździ wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Auto miało kolizję w połowie stycznia w Krakowie. To jedno ze zdarzeń ujawnionych przez media. Kierowca - jak twierdzi Służba Ochrony Państwa - podczas zawracania otarł się o inny samochód. Kierowca SOP został przez policję uznany winnym kolizji i ukarany mandatem.
W lutym media informowały o wypadku spowodowanym przez 23-letniego funkcjonariusza Służby Ochrony Państwa, który pod Warszawą brał udział w szkoleniu z jazdy w kolumnie.
Kierowane przez niego BMW zderzyło się z Toyotą, a kierowca SOP otrzymał mandat. Uszkodzenia w BMW zostały wycenione na 15 tys. złotych. Tylko o 5 tys. złotych mniej kosztowała naprawa Skody Superb, która w marcu brała udział w kolizji na Moście Łazienkowskim w Warszawie.
Kolejna stłuczka Skody należącej do SOP, do której doszło kilka dni później na autostradzie A4 niedaleko Krakowa, spowodowała stratę wysokości 8 tys. złotych.
"Drobnych uszkodzeń się nie zgłasza"
Nasze ustalenia pokazujemy wysokiemu rangą funkcjonariuszowi SOP, który prosi o zachowanie anonimowości. - Tylko tyle? - dziwi się, przeglądając zestawienie szkód z udziałem aut Służby Ochrony Państwa. - Nie wszystko wyszło na jaw. Drobnych uszkodzeń się już nawet nie zgłasza. Dopiero jak jest wgnieciona karoseria, to trzeba to odnotować - wskazuje.
Rozmówca tvn24.pl podkreśla, że drobnymi uszkodzeniami zajmuje się "Matejko", czyli lakiernik, który pracował wcześniej w Biurze Ochrony Rządu zastąpionym przez SOP.
- "Matejko" ma sporo roboty. Wycena nie uwzględnia też samochodów, które czekają na remont, bo trzeba zamówić części - wyjaśnia nasz informator.
Jego zdaniem, w przypadku większości samochodów, którymi jeżdżą politycy, uszkodzone części są wymieniane na nowe w autoryzowanych serwisach, co powoduje podniesienie kosztów. Podkreśla też, że znaczna część tych aut jest na gwarancji, która wymusza wymianę uszkodzonych części na oryginalne w autoryzowanych serwisach.
- MSWiA jest teraz wyczulone na koszy napraw, które są kolosalne. Wcześniej ich zestawianie robiła jedna osoba. Teraz zajmują się tym dwie i mają sporo roboty - dodaje funkcjonariusz. Budżet SOP-u nie jest obciążany jedynie w sytuacji, gdy do kolizji nie dochodzi z winy funkcjonariusza. Koszty naprawy pokrywa wówczas ubezpieczyciel kierowcy, który zawinił.
Pojazdy służby mają wykupione jedynie ubezpieczenie OC. Ze względu na wysokie składki nie są objęte ubezpieczeniem AC. Gdy zawini kierowca SOP, koszty ponosi budżet państwa.
Zasłaniają się tajemnicą
O odniesienie się do naszych ustaleń poprosiliśmy rzecznika SOP, podpułkownika Bogusława Piórkowskiego. Zapytaliśmy, czy w chwili kolizji pojazdów prezydenta, premiera, marszałka Sejmu oraz ministrów którykolwiek z tych polityków był w samochodzie.
"Uprzejmie informuję, że formy i metody działania Służby Ochrony Państwa stanowią informacje niejawne" - odpisał nam rzecznik.
Przez liczne stłuczki samochodów SOP nagłaśniane przez media formacja - przez obecnych i byłych funkcjonariuszy - bywa prześmiewczo określana mianem Służby Obijania Pojazdów. Do ostatniej stłuczki doszło w zeszły weekend w Gdańsku, gdzie pojazd SOP miał kolizję z tramwajem.
W odpowiedzi DOP z grudnia zeszłego roku czytamy, że w latach 2008-2015 "zdarzeń drogowych z udziałem pojazdów grup ochronnych BOR/SOP" było łącznie 60. W kolejnych trzech latach odnotowano ich natomiast 19. Według danych przedstawionych przez SOP, średnioroczna ogólna liczba zdarzeń drogowych za rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego - kiedy wożeniem polityków zajmowało się jeszcze Biuro Ochrony Rządu - wynosi 7,5. Po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość wskaźnik ten wyniósł 6,3. Najwięcej, po 13 zdarzeń, było w latach 2011-2012.
W kolejnych latach widać wyraźny spadek, do poziomu jednego zdarzenia zarówno w 2015, jak i 2016 roku. Jednak ta liczba, według SOP, gwałtownie wzrasta w 2017 roku - do 11. Do końca 2018 roku, jak podali funkcjonariusze, doszło do siedmiu takich zdarzeń z udziałem pojazdów grup ochronnych.
Służba Ochrony Państwa zastąpiła Biuro Ochrony Rządu 1 lutego 2018 roku.
Autor: Grzegorz Łakomski / Źródło: tvn24.pl