Wszystkie wpadki organizatorów igrzysk

Lista wpadek organizatorów igrzysk w Vancouver rośnie lawinowo. Poczynając od drobiazgów, takich jak kłopoty ze zniczem podczas ceremonii otwarcia, a kończąc na złym przygotowaniu i zabezpieczeniu niektórych tras, co grozi bezpieczeństwu sportowców.

W czwartek amerykańskie media dotarły do kolejnej wpadki organizatorów, która miała miejsce podczas ceremonii otwarcia. Okazuje się, że na jednej z trybun w pobliżu wiceprezydenta USA Joe Bidena znalazł się niezrównoważony psychicznie mężczyzna, który zmylił ochronę. Mężczyzna miał - według relacji amerykańskiej sieci informacyjnej CTV - zmylić pracowników ochrony, dzięki czemu podczas ceremonii otwarcia znalazł się w odległości kilku metrów od wiceprezydenta USA.

48-letni Kanadyjczyk został zatrzymany przez dwóch agentów kanadyjskiej żandarmerii królewskiej, którzy stwierdzili, że posługiwał się fałszywą przepustką. - Miał słabość do wiceprezydenta amerykańskiego - dość enigmatycznie wyjaśnił szef służb bezpieczeństwa igrzysk w Vancouver komisarz Bud Mercer. Nie wiadomo, jakie były zamiary mężczyzny.

Długa lista wpadek

Zdaniem Amerykanów, to kolejny przykład słabej organizacji igrzysk. Kanadyjczyków z tego powodu krytykowano już wielokrotnie.

Zaczęło się od problemów ze zniczem podczas otwarcia igrzysk, były problemy ze śniegiem na trasie snowboardowej, panczeniści z kolei musieli zmierzyć się z zepsutym lodem.

Majdić w rowie

Ostatnio organizatorom dostało się za niezabezpieczenie trasy narciarskiej. O ich błędach boleśnie przekonała się Petra Majdić, która podczas rozgrzewki wyleciała na zakręcie, na mostku, z trasy. Spadła kilka metrów w dół na kamienie i tylko dzięki środkom przeciwbólowym wystartowała w sprincie i dzięki ogromnej sile woli zdobyła ostatecznie brązowy medal. Całej sytuacji by nie było - podkreślają obserwatorzy - gdyby mostek zabezpieczono chociażby siatką.

Na fakt, że trasa była kiepsko przygotowana zwracała uwagę także nasza Justyna Kowalczyk. - Organizatorzy udowodnili po raz kolejny, że nie potrafią robić tras - oświadczyła. Kowalczyk już dzień przed wypadkiem Majdić sygnalizowała delegatowi technicznemu, że w środę może być bardzo niebezpiecznie. - Zlekceważył mnie - powiedziała. - Było jednak tak niebezpiecznie, że najlepsza dziewczyna o mało się nie połamała - dodała Polka.

"Tor Śmierci"

Groźne wypadki miały także miejsce na trasie narciarskiego zjazdu kobiet. Do mety nie dojechało aż sześć zawodniczek, w tym jedna z faworytek Anja Parson, która wybiła się na muldzie, przeleciała w powietrzu 60 metrów i zaliczyła bolesny upadek. Obserwatorzy zwracają, że trasa była tak wymagająca, że mogliby na niej rywalizować mężczyźni. Podkreślają też, że panie nie miały wystarczająco dużo czasu by dobrze zapoznać się z trasą przed startem.

Najwięcej kontrowersji wzbudza jednak przygotowanie i zabezpieczenie toru, na którym rywalizowali saneczkarze i bobsleiści. To tam rozergrała się tragedia, która rzuciła cień na całe igrzyska. Na treningu, jeszcze przed oficjalną inauguracją zawodów zginął młody gruziński saneczkarz Nodar Kumartaszwili. Zawodnik jadąc z prędkością 145 km/godz. na ostatnim zakręcie przed metą wypadł z rynny i uderzył w metalowy słup konstrukcyjny. Zmarł w szpitalu w wyniku rozległych obrażeń ciała, a jego pogrzeb odbędzie się w sobotę w rodzinnej miejscowości Bakuriani. Eksperci przyznają, że Gruzin popełnił błąd, ale tragedii można było uniknąć, gdyby słup, w który uderzył był lepiej zabezpieczony.

O tym jak niebezpieczny jest ten tor, przekonali się także bobsleiści. Tydzień po śmiertelnym w skutkach wypadku Whistler znów doszło do dramatycznego zjazdu, podczas którego przewrócił się bobslej reprezentacji Australii. W efekcie Australijczyk Duncan Harvey trafił do szpitala. W trakcie tego samego treningu wywróciły się jeszcze boby zespołów z Niemiec, Szwajcarii, Holandii, Włoch.

ŚLEDŹ Z NAMI RELACJĘ Z VANCOUVER

www.tvn24.pl/igrzyska

Źródło: PAP, tvn24.pl

Czytaj także: