Wyspy Tonga szacują straty po kataklizmach, z jakimi zmierzyły się w sobotę. W wyniku erupcji podwodnego wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha'apai i późniejszego tsunami, zginęły co najmniej trzy osoby. Skalę zniszczeń widać na zdjęciach satelitarnych.
We wtorek po południu tongijskie władze potwierdziły, że w wyniku erupcji podwodnego wulkanu na Pacyfiku i późniejszego tsunami, zginęła kolejna osoba. Tragiczny bilans kataklizmów sięga już trzech ofiar. Wiadomo także, że jest wielu rannych, ale nie podano nawet przybliżonych danych dotyczących liczb i stanu poszkodowanych.
Trwa ewakuacja wysp Atata, Mango i Fonoifua. Według oficjalnych informacji sytuacja nadal jest poważna, ponieważ zapasy wody są poważnie zanieczyszczone przez popiół.
Najpierw wybuch, potem tsunami
Silna fala, która uderzyła w wyspy Tonga, była następstwem sobotniej erupcji podwodnego wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha'apai na południowym Pacyfiku. Według niektórych ekspertów była to największa erupcja wulkanu od ponad 30 lat. Zdaniem tongijskiej marynarki wojennej, na obszarze Ha'apai - jednej z grup tongijskich wysp - fale mogły osiągać nawet 5-10 metrów wysokości.
Jak powiedział jeden z tongijskich polityków, małe zewnętrzne wyspy Tonga doznały rozległych zniszczeń. We wtorek po południu potwierdzono, że z co najmniej jednej - wyspy Mango - zmyte zostały wszystkie budynki. Z kolei na wyspie Fonoifua pozostały tylko dwa domy, a wyspa Namuka doznała rozległych zniszczeń. Doniesienia zwiększają obawy, że liczba ofiar śmiertelnych i osób rannych może być jeszcze większa.
- Ludzie panikują, biegają, są ranni. Możliwe, że będzie więcej ofiar śmiertelnych, ale modlimy się, aby tak się nie stało - powiedział zastępca szefa misji Tonga w Australii, Curtis Tu'ihalangingie.
Odcięci od świata
Erupcja i tsunami pozbawiły mieszkańców wysp połączeń internetowych i telefonii komórkowej. Kataklizm odciął podwodny kabel komunikacyjny, łączący archipelag ze światem. Połączenie nie może zostać naprawione, dopóki nie ustanie aktywność wulkaniczna. W takich okolicznościach wiadomości sporadycznie wydostają się z wysp, dzięki nielicznym telefonom satelitarnym.
W poniedziałek służby Australii i Nowej Zelandii wykonywały loty nad Tonga, by ocenić skalę strat. Na uzyskanych zdjęciach doskonale widać grubą warstwę popiołu, pokrywającą wyspy.
Główne lotnisko archipelagu, Fua'amotu International Airport, nie zostało zniszczone w wyniku sobotnich wydarzeń, ale materiał wulkaniczny uniemożliwia normalne funkcjonowanie portu. Oczyszczanie lotniska trwa, jednak może potrwać jeszcze kilka dni.
Problemy z dotarciem pomocy
Według Czerwonego Krzyża skutkami trzęsienia może być dotkniętych łącznie około 80-105 tysięcy mieszkańców wysp Tonga.
- Wiemy, że zniszczenia są znaczne - powiedziała premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern. Dodała, że najważniejszą jest teraz zabezpieczenie dostaw wody pitnej, ponieważ pył wulkaniczny prawdopodobnie zanieczyścił zbiorniki słodkiej wody.
Australia poinformowała, że jej wojskowy samolot transportowy C-130 Hercules czeka na możliwość dostarczenia pomocy humanitarnej na wyspy, ale wymaga to wcześniejszego oczyszczenia lotniska.
Na pomoc archipelagowi wysłano też dwa okręty marynarki Nowej Zelandii i jeden okręt australijski, które znajdują się od trzech do pięciu dni żeglugi od Tonga. Nowozelandzkie okręty transportują wodę, ekipy ratownicze i śmigłowiec.
Szefowa australijskiej dyplomacji Marise Payne powiedziała, że akcję ratunkową bardzo utrudnia nie tylko skala zalania wysp, "ale też niewyobrażalna ilość pokrywającego wszystko popiołu i problemy z komunikacją".
Archipelag Tonga znajduje się w tak zwanym Pacyficznym Pierścieniu Ognia, czyli w otaczającej Ocean Spokojny strefie ciągłych trzęsień ziemi i erupcji wulkanicznych.
Źródło: PAP, Reuters, CNN