Włoska wyspa pod wodą. "Schrońcie się i czekajcie"

Ulewy nawiedziły toskańską wyspę Elba. Ich konsekwencją stały się rozległe powodzie, które przyczyniły się do wielu zniszczeń. Sytuacja najgorzej przedstawia się w mieście Portoferraio.

Meteorolodzy oszacowali, że w niektórych miejscach w ciągu godziny spadło aż 56 litrów deszczu na metr kwadratowy. Lokalna straż pożarna od wielu godzin ma pełne ręce roboty.

Jak przekazano, trzy największe operacje ratunkowe polegały na ewakuowaniu mieszkańców z domów, w których bardzo szybko zbierała się woda powodziowa. Wzdłuż głównej drogi w Portoferraio ocalono 28 osób, które zostały uwięzione w autach przez rwące potoki. Inna interwencja dotyczyła grupy 12 osób, w tym dziewięciorga dzieci, która potrzebowała pomocy z wydostaniem się się z zalanej szkoły tańca. Woda wdarła się także do jednej z pizzerii.

Aby wzmocnić ekipy ratownicze, drogą morską na Elbę dotarły zespoły nurków i ratowników wodnych.

Według włoskiego portalu Rai News, na Elbie doszło także do co najmniej jednego osuwiska.

Choć sytuacja jest bardzo poważna, nikt nie ucierpiał. Dokładne szacunki dotyczące poniesionych strat będą możliwe dopiero, gdy woda zacznie opadać.

Władze zaapelowały do obywateli, aby do czasu uspokojenia się sytuacji nie korzystali z samochodów, a już zwłaszcza nie wyjeżdżali w kierunku Portoferraio, ponieważ drogi dojazdowe są zablokowane. "Schrońcie się i czekajcie" - przekazano. 

Rządzący zdecydowali się także na zamknięcie szkół. Nieczynne są parki, obiekty sportowe i cmentarze.

Włoski portal przekazał także, że sytuacja zachodzie Włoch kontynentalnych, a dokładniej w prowincjach Viterbo (region Lacjum) i Grosseto (region Toskania), również jest bardzo ciężka. W pierwszym z regionów wylała rzeka Mignone. Zespoły ratowników wciąż pracują nad udzieleniem pomocy rodzinom uwięzionym w swoich domach.