Pożar w Parku Narodowym Grampians w Australii został opanowany, ale strażacy nie przerywają pracy - kolejne dni mają przynieść warunki sprzyjające rozprzestrzenianiu się ognia. Skalę zniszczeń, jakie spowodowały płomienie, doskonale widać na obrazach satelitarnych udostępnionych przez unijną agencję Copernicus.
Ogień pojawił się w Parku Narodowym Grampians w grudniu 2024 roku. Pożar strawił około jedną trzecią wschodniej części parku, zmuszając mieszkańców okolicznych miejscowości do ewakuacji.
Płomienie opanowano na początku stycznia, ale gdy nad regionem przeszły suche burze z piorunami, w zachodniej części cennego obszaru pojawiły się kolejne pożary. Silny wiatr przeniósł także ogień do pobliskiego Parku Narodowego Little Desert.
Spłonęła większość parku
W niedzielę strażacy ze stanu Wiktoria przekazali, że pożary zostały na chwilę obecną opanowane i trwa ich dogaszanie. Od grudnia ogień strawił w Grampians ponad 135 tysięcy hektarów, podczas gdy całkowita powierzchnia parku wynosi nieco powyżej 160 tys. ha. Płomienie uszkodziły wiele budynków i zagroziły mieszkańcom wiosek położonych na obrzeżach parku.
Skalę zniszczeń doskonale pokazują obrazy z satelity Copernicus Sentinel-2 wykonane 18 grudnia 2024 roku, 1 stycznia 2025 r. i 6 lutego 2025 r. Widać na nich, jak postępował żywioł - na czerwono zaznaczone zostały obszary, na których rozprzestrzeniał się ogień.
Zagrożone populacje
Jak wyjaśnił John White z Uniwersytetu Deakin, przyrodnik prowadzący badania w Grampians, tak rozległe pożary nie dotknęły parku od 50 lat. Uszkodzenia mogą mieć tragiczny wpływ na faunę regionu. Płomienie strawiły siedliska zagrożonych wyginięciem torbaczy: skalniaków, krótkonosów i kanguroszczurów. Z uwagi na to, że park otoczony jest terenami rolniczymi, zwierzęta nie mają możliwości migracji w bezpieczne miejsce.
Naukowiec tłumaczył, że populacje torbaczy mogą mieć problemy z odbudowaniem się po pożarach. Ogień zniszczył źródło pożywienia zwierząt roślinożernych, a spalona ściółka uniemożliwia im ukrycie się przed drapieżnikami, głównie lisami. Badacza martwi również skala zjawiska - australijskie ekosystemy nie mają problemów z odrodzeniem się po pożarach, gdy uszkodzona zostanie tylko ich część, a nie znaczna większość. Tempo odnowy środowiska będzie w dużej mierze zależne od warunków atmosferycznych, głównie deszczu.
Pomimo opanowania ognia strażacy nie tracą czujności. W poniedziałek w Wiktorii rozpoczęła się kolejna fala upałów - termometry mają pokazywać wartości powyżej 30 stopni Celsjusza co najmniej do czwartku. Kolejne dni przyniosą również silne podmuchy wiatru. Przez taką pogodę dogaszane pożary mogą w każdej chwili wymknąć się spod kontroli.
Źródło: ABC News, The Conversation, Copernicus
Źródło zdjęcia głównego: European Union, Copernicus Sentinel-2