Wielkie Jezioro Słone w amerykańskim stanie Utah osiągnęło w tym miesiącu najniższy poziom w historii pomiarów. Susza utrzymuje się tam już od ponad dwóch dekad. Sytuacja ta niepokoi badaczy, którzy ostrzegają, że wyschnięcie zbiornika może mieć poważne konsekwencje dla środowiska i zdrowia okolicznych mieszkańców. Bardzo niekorzystnie może się też odbić na gospodarce.
Zlokalizowane w południowo-zachodnich Stanach Zjednoczonych Wielkie Jezioro Słone to jeden z najbardziej unikatowych akwenów półkuli północnej. Silnie zasolone jezioro bezodpływowe jest jednak zagrożone katastrofą ekologiczną, a zapobiegnięcie jej może być naprawdę trudne.
Najniższy poziom od ponad dwóch dekad
Chroniczny niedobór wody w Utah trwa od 22 lat, ale ten rok okazał się szczególnie suchy. Jak pokazują dane amerykańskiej agencji geologicznej USGS, na początku lipca woda w jeziorze była na najniższym zarejestrowanym poziomie. Jej lustro znalazło się na wysokości 1277 metrów nad poziomem morza, poniżej poprzedniego rekordu - z 2021 roku oraz wcześniej zanotowanego wyniku - z października 1963 roku (1277,5 m n.p.m.). Wody jest najmniej od połowy XIX wieku, kiedy zaczęto prowadzić pomiary.
Eksperci wskazują, że parowanie wody i jej zużycie przekracza ilość wpływającej do jeziora.
Pył z odsłoniętego dnia unosi się i opada na miasta
Prognozy wskazują, że lustro wody będzie dalej się obniżać aż do jesieni lub wczesnej zimy. Jezioro zawiera obecnie niewiele więcej niż jedną czwartą objętości wody, jaką może pomieścić.
- Wody jeziora cofnęły się, odsłaniając ponad dwa tysiące kilometrów kwadratowych suchego dna - opowiada Kevin Perry z Uniwersytetu Utah, który problematyką wysychania zbiornika zajmuje się od 2016 roku. - To mniej więcej tyle, co cała wyspa Maui na Hawajach - dodaje.
Wysychająca woda odsłoniła warstwy suchej i spękanej ziemi, które następnie zostały uniesione przez wiatr jako chmury pyłu, opadając później na sąsiednie miasta. W osadach dennych z Wielkiego Jeziora Słonego znajdują się wapń, siarka i arsen, jak również zanieczyszczenia po wydobyciu miedzi i srebra.
- Jeśli oddychasz tym pyłem przez dłuższy czas, przez dekady lub dłużej, to może to prowadzić do powstawania nowotworów, chorób sercowo-naczyniowych czy cukrzycy - wyjaśnia Perry. - Najbardziej niepokoi mnie jednak zawartość arszeniku - mówi.
"Musimy uratować jezioro, jeśli nie chcemy stać się 'Dust Lake City'"
Zagrożeni są nie tylko ludzie. W Wielkim Jeziorze Słonym występują mikrobiality - zielone, podwodne struktury stanowiące schronienie dla mikroorganizmów, które są pożywieniem dla krewetek solankowych. Te z kolei są zjadane przez ptaki, w tym cenne kaczki rude i perkozy dwuczube.
Te wrażliwe struktury wysychają, bledną i tracą swoje funkcje, gdy są wystawione na działanie czynników zewnętrznych.
Na dodatek pobliska metropolia, stolica stanu Utah - Salt Lake City (co po polsku znaczy Miasto nad Słonym Jeziorem) jest już narażona na burze pyłowe, które - jak obawiają się eksperci - mogą stać się bardziej intensywne. - Musimy uratować jezioro, jeśli nie chcemy stać się "Dust Lake City" (Miastem nad Zakurzonym Jeziorem) - podkreśla Perry.
Jeżeli wyschnie, pracę mogą stracić tysiące ludzi
Wielkie Jezioro Słone to także ważny ośrodek gospodarczy. Według władz Utah, dzięki niemu rocznie do stanowego budżetu trafia 1,3 miliarda dolarów, między innymi z połowów krewetek.
Laura Vernon z Departamentu Zasobów Naturalnych stanu Utah wskazuje, że jezioro zapewnia 7700 tysięcy miejsc pracy, a jeżeli wyschnie, pracę straci 6500 osób.
Czytaj też: Takiej suszy nie było od 1200 lat. Kryzys na zachodzie USA trwa i szybko się nie skończy
Gubernator Utah, republikanin Spencer Cox podpisał w ostatnim czasie 11 ustaw związanych z ochroną środowiska i polityką wodną. Długoterminowe rozwiązania będą wymagać od głównych konsumentów - rolnictwa, przemysłu, gmin - ograniczenia zużycia wody.
- Istnieje ryzyko, że wszystko, co daje nam Wielkie Jezioro Słone, może zniknąć. Napędza to polityczną presję, aby coś zrobić - dodaje członek stanowej Izby Reprezentantów, republikanin Tim Hawkes. - Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. Nie można mieć wzrostu gospodarczego, rozwoju obszarów miejskich i zielonych trawników przed domem bez presji na środowisko - przyznaje przy tym.
- Zmiany nie nastąpią z dnia na dzień, ale mamy nadzieję, że możemy coś zrobić, by sprowadzić więcej wody do jeziora - taką nadzieją dzieli się Laura Vernon.
Źródło: Reuters, CNN