Cztery pożary szaleją w hrabstwie Los Angeles. W jednym z nich, o nazwie Eaton, zginęły co najmniej dwie osoby. Ponad 400 tysięcy odbiorców w Kalifornii pozostaje bez prądu. Dziesiątki tysięcy osób otrzymało nakazy ewakuacji.
W rejonie Los Angeles szaleją cztery oddzielne pożary. W jednym z nich, o nazwie Eaton, zginęły co najmniej dwie osoby. Szef policji miasta Los Angeles - Jim McDonnell powiedział, że sytuacja jest bezprecedensowa. - To tragiczny czas w historii Los Angeles. Musimy być cierpliwi, trzeba się zjednoczyć i skupić na ratowaniu życia - mówił.
Walkę z ogniem utrudnia porywisty wiatr. Oprócz pożaru Palisades, który jest największy i wybuchł niedaleko dzielnicy Pacific Palisades zamieszkiwanej głównie przez amerykańskich celebrytów, kalifornijscy strażacy walczą też z pożarami Eaton, Hurst i Woodley.
- W razie zagrożenia wsiadajcie do samochodów i wyjeżdżajcie. Pożar przemieszcza się niewiarygodnie szybko, może odciąć wam drogę, nim się zorientujecie - powiedział w środę w rozmowie ze stacją NBC Robert Foxworthy, kalifornijski strażak, doradzając, by zagrożeni pożarem jak najszybciej opuścili niebezpieczne miejsca. Prawie 100 tysięcy mieszkańców objęto nakazem ewakuacji.
Strażaków przebywających na urlopach i odbierających dni wolne wezwano do zgłoszenia gotowości do powrotu do pracy.
- Osoby, które nie ewakuowały się z regionów dotkniętych pożarami, odniosły poważne obrażenia - powiedział szef straży pożarnej hrabstwa Los Angeles Anthony C. Marrone.
Brak wody w hydrantach, zagrożone laboratorium NASA
Z ogniem walczy 1,4 tysiąca strażaków. Jak pisze CNN, ratownicy są na skraju wyczerpania. W pożarze Palisades zniszczonych zostało co najmniej 1000 budynków - podała stacja CNN.
W dzielnicy Pacific Palisades, na zachodzie Los Angeles, brakuje wody w hydrantach, co uniemożliwia prace strażakom.
- Doprowadziliśmy system do maksimum wytrzymałości - skomentował brak wody w hydrantach Janisse Quinones, szef departamentu ds. wody i energii (DWP) miasta Los Angeles. Quinones wyjaśnił, że zapotrzebowanie na wodę "wyniosło w ciągu 15 godzinach czterokrotność normy, co spowodowało spadek ciśnienia w rurach".
Służby apelują do mieszkańców, aby oszczędzali wodę, ponieważ w niektórych częściach miasta brakuje jej do gaszenia pożarów, które przez bardzo silny wiatr nadal nie zostały opanowane. - Walczymy z pożarem przy wykorzystaniu miejskiej infrastruktury wodociągowej i to nie jest łatwe - przyznał Quinones.
Zagrożone pożarem jest również laboratorium w mieście Pasadena, gdzie NASA projektuje i buduje swoje roboty i kapsuły dla misji kosmicznych. Agencja kosmiczna poinformowała, że ośrodek został zamknięty, a na miejscu pozostało tylko paru pracowników.
Uciekając przed pożarem, porzucali samochody
Jedna z mieszkanek Los Angeles Sheriece Wallace nie zdawała sobie sprawy, że pożar ogarnia już jej sąsiedztwo, dopóki nie zadzwoniła do niej siostra, a zadzwoniła w momencie, gdy śmigłowiec zrzucił nad jej domem wodę. - Uznałam, że pada deszcz - powiedziała Wallace. Dodała, że jej siostra powiedziała jej: "Nie, nie pada. Przed twoim domem jest pożar. Musisz uciekać". Nocą, gdy ewakuowali się mieszkańcy jednej z dzielnic, na ulicy Palisades Drive powstał korek. Wokół ludzi, którzy tkwili w samochodach, padał popiół. Niespodziewanie ogień przeskoczył z jednej strony drogi na drugą. - Ludzie wysiadali z samochodów z psami, dziećmi i torbami, płakali i krzyczeli - opisała scenę jedna z mieszkanek. Porzucone pojazdy zostały później zepchnięte na pobocze przez buldożer, torujący przejazd strażakom. Burmistrzyni Karen Bass uprzedziła przez swoje media społecznościowe, że warunki pogodowe prawdopodobnie się pogorszą - przekazała stacja CNN. - Wiatr się wzmaga - ostrzegła Bass. - Zwracajcie uwagę na alerty pogodowe - dodała.
"Jedna z najgorszych sytuacji, jakie kiedykolwiek widzieliśmy"
Ariel Cohen, meteorolog kierujący Narodową Służbą Meteorologiczną w Los Angeles, opisał trzy pożary szalejące w hrabstwie jako "jedną z najgorszych sytuacji, jakie kiedykolwiek widzieliśmy". W rozmowie z CNN Cohen wyjaśnił, że nałożyło się na siebie wiele "niestabilnych" czynników, w tym susza oraz "jedne z najbardziej ekstremalnych, niszczycielskich i zagrażających życiu burz, jakie dotknęły ten obszar". Kalifornijskie stowarzyszenie pożarnicze ostrzegło, by gapie nie próbowali zbliżać się do obszarów ogarniętych ogniem. - Nie wybierajcie się na zwiedzanie. Dym jest jak trująca zupa. Płoną nie tylko krzaki, płoną domy zawierające plastiki. Wdychanie ich jest niebezpieczne - ostrzegł przewodniczący stowarzyszenia Brian Rice. W walce z bezprecedensowym pożarem uczestniczy co najmniej 1,4 tysiąca strażaków - powiadomił gubernator Kalifornii Gavin Newsom. Biuro stanowego prokuratora przypomniało kupcom, że spekulacyjne podnoszenie cen na podstawowe artykuły w trakcie ogłoszonego stanu wyjątkowego jest przestępstwem. Urząd prokuratora za nadmierne uważa podwyżki o ponad 10 proc. - Jeżeli zobaczycie takie ceny albo padliście ofiarą sprzedawców, zachęcamy do natychmiastowego złożenia w naszym biurze skargi - przekazał urząd. Winnym grozić może kara od grzywny, sięgającej 10 tys. dolarów, do roku więzienia.
Trudny do opanowania pożar
Według lokalnych służb szanse na opanowanie pożaru przy obecnym wietrze są znikome, a strażacy skupiają się obecnie na ratowaniu ludzkiego życia.
Z powodu rozprzestrzeniającego się ognia zamknięta została całkowicie m.in. malownicza, biegnąca wzdłuż wybrzeża oceanu, autostrada Pacific Coast Highway. Dziesiątki ludzi porzuciło swoje samochody. Strażacy kazali im wysiąść i uciekać pieszo, gdy zbliżały się płomienie.
Na zdjęciach z pożaru widać, jak ogień obejmuje drzewa w bezpośredniej bliskości rezydencji Villa de Leon, czyli zaledwie 300 metrów od słynnego Muzeum Getty’ego.
Zamknięte szkoły, setki tysięcy mieszkań bez prądu
Szalejący żywioł coraz bardziej paraliżuje funkcjonowanie niektórych regionów Kalifornii. Jak podaje CNN, szkoły z Los Angeles Unified School District zdecydowało o przejściu na naukę zdalną, a niektóre drogi są nieprzejezdne. Błyskawicznie rozprzestrzeniający się ogień trawi wszystko, co spotyka na swojej drodze. Spłonęła między innymi jedna z restauracji serwujących owoce morza w Malibu. Płomienie zajęły także słynny plan filmowy w The Palisades Charter High School.
Gubernator Kalifornii Gavin Newsom przekazał, że walkę z pożarami w tym stanie toczą setki strażaków, samoloty gaśnicze, helikoptery oraz ciężki sprzęt. Władze lasu państwowego The Angeles Forest zaapelowały o natychmiastową ewakuację osób znajdujących się na jego terenie.
- Dym był nie do zniesienia [...]. Panował chaos, na ulicach leżały gałęzie i drzewa - opisuje CNN jedna z ewakuowanych mieszkanek miasta Pasadena w hrabstwie LA.
"Nie wiem, czy mój dom nadal stoi"
Nominowany do Oscara aktor James Woods napisał w mediach społecznościowych, że był zmuszony do ewakuacji. "Wszystkim wspaniałym ludziom, którzy się z nami kontaktowali, dziękujemy za tak duże zainteresowanie" – napisał na platformie X.
"Udało się nam pomyślnie ewakuować. Nie wiem w tej chwili, czy nasz dom nadal stoi, ale niestety domy na naszej małej uliczce już nie" – dodał, zamieszczając zdjęcie.
Woods nie jest jedyną gwiazdą mieszkającą w dzielnicy Pacific Palisades. Według "The Hollywood Reporter" w zamożnej dzielnicy mieszkają między innymi: Jennifer Aniston, Bradley Cooper, Eugene Levy, Tom Hanks, Rita Wilson, Reese Witherspoon, Adam Sandler i Michael Keaton.
Dziesiątki tysięcy mieszkańców zmuszone do ewakuacji
Szefowa departamentu straży pożarnej w Los Angeles Kristin Crowley powiedziała, że zagrożonych ogniem jest 13 tysięcy budynków. Pożar podsyca silny wiatr i niska wilgotność.
Zgodnie z prognozami podmuchy mogą osiągać prędkość od około 90 do niemal 120 kilometrów na godzinę, a nawet do 160 km/h w kilku częściach południowej Kalifornii. - Jeśli uda nam się bezpiecznie ewakuować ludzi, może to zadecydować o czyimś życiu lub śmierci - podkreśliła cytowana przez CNN Margaret Stewart, rzeczniczka straży pożarnej.
Na schronienie dla ewakuowanych osób oraz małych zwierząt przekształcono m.in. ośrodek rekreacyjny w Los Angeles - Westwood Recreation Center. W bezpieczne miejsca przeniesiono uczniów i pracowników z wielu szkół.
W grudniu mieszkańcy Zachodniego Wybrzeża USA musieli zmierzyć się z pożarem Franklin. Strawił on wówczas ponad dwadzieścia obiektów, w tym wiele domów, na obszarze ponad 1600 hektarów.
Źródło: PAP, USA Today, CNN
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/CAROLINE BREHMAN