Dwoje turystów zostało uratowanych po ześlizgnięciu się prawie 250 metrów w dół zbocza w Kalifornii. Akcja trwała trzy dni - złe warunki atmosferyczne uniemożliwiały śmigłowcom dotarcie na miejsce. W międzyczasie o bezpieczeństwo rannych zadbało ochotnicze pogotowie ratunkowe.
Informacja o wypadku wpłynęła do biura szeryfa hrabstwa Riverside w sobotę. Dwoje turystów wspinało się na gorę Tahquitz Peak, ale podczas wędrówki ześlizgnęli się ze szlaku i spadli około 250 metrów w dół ośnieżonego zbocza skalnego. Turyści poinformowali policjantów, że są ranni i nie będą w stanie samodzielnie wrócić.
Wiele nieudanych prób
Służby ratunkowe natychmiast wysłały na miejsce śmigłowiec, jednak z powodu bardzo silnego wiatru i nisko zawieszonych chmur nie udało się wydostać rannych turystów. Na miejsce dotarł także naziemny zespół ratowników ochotników z niezbędnymi zapasami i kocami. Ratownicy zaczęli transport rannych w miejsce, z którego łatwiej będzie ich podjąć śmigłowcem. Akcja okazała się na tyle trudna, że konieczne było wezwanie posiłków z sąsiednich hrabstw.
Gdy zespoły na ziemi zabezpieczały rannych, służby podejmowały kolejne próby uratowania turystów drogą lotniczą. W niedzielę w kalifornijskich górach wiało z prędkością powyżej 70 kilometrów na godzinę, a widzialność była bardzo słaba, więc akcje okazały się nieskuteczne. Lepsze warunki pogodowe zapanowały dopiero w poniedziałek - turyści zostali przetransportowani do szpitala na pokładzie dwóch śmigłowców, które podleciały w miejsce wypadku jeden po drugim.
"Gdy turyści zostali bezpiecznie sprowadzeni z góry, ratownicy udali się do domu na bardzo potrzebny odpoczynek" - przekazały służby ratunkowe w mediach społecznościowych.
Źródło: Desert Sun