Mirunga południowa (Mirounga leonina), nieco większa od mirungi północnej (Mirounga angustirostris), jest największym przedstawicielem rodziny fokowatych (Phocidae). Może mierzyć do 5,8 metra długości i ważyć nawet 3,7 tony. Jak podała stacja BBC, słonie morskie prowadzą samotniczy tryb życia, ale raz do roku tysiące tych ssaków przybywają na patagońskie wybrzeże Argentyny na sezon godowy. Jest to jedyne miejsce na kontynencie, gdzie gatunek ten się rozmnaża.
Julieta Campagna, biolożka morska z organizacji non profit World Conservation Society (WCS), dorastała, słuchając odgłosów mirung w okresie godowym. Samce podczas walk wydawały z siebie szorstkie, rytmiczne odgłosy, a młode piszczały w poszukiwaniu matek. W październiku 2023 roku ekspertka spotkała się jednak z ciszą. Campagna i inni badacze znaleźli na patagońskich plażach i półwyspie Valdes setki martwych mirung. Były to zarówno dorosłe osobniki, jak i młode.
- Byłam przerażona - powiedziała w rozmowie z BBC biolożka. - Zobaczyliśmy setki martwych szczeniąt mirungi, które zjadały mewy. To był przerażający widok - dodała.
"Bezprecedensowy spadek populacji mirungi południowej"
Za masową śmierć zwierząt w 2023 r. odpowiedzialny był szczep wirusa ptasiej grypy H5N1. Został on po raz pierwszy wykryty u drobiu w 1996 r. Do 2020 r. ta wysoce patogenna forma zmutowała i zaczęła się gwałtownie rozprzestrzeniać wśród populacji dzikich ptaków. Stacja BBC podała, że w 2022 r. wirus ten zmutował do postaci, która może być przekazywana także przez ssaki. Wyniki badań, opublikowane pod koniec września 2025 r., wykazały, że "od momentu wybuchu epidemii ptasiej grypy populacja słoni morskich na półwyspie Valdes zmniejszyła się o 60 procent".
"To bezprecedensowy spadek populacji mirungi południowej w Argentynie, co może się odbić na całych ekosystemach" - napisała BBC.
Z badań wynika, że liczba samców spadła o 43 procent (z 450 do 260), a dorosłych samic - o 60 proc. (z 12 tys. do 4,8 tys.) w porównaniu ze stanem sprzed epidemii. O dwie trzecie zmniejszyła się także liczba szczeniąt (z 14 do 5 tys.).
Odbudowa populacji zajmie kilkadziesiąt lat
Według weterynarki z Uniwersytetu Kalifornijskiego Marceli Uhart odrodzenie się populacji do poziomu sprzed epidemii zajmie zapewne około 70 lat, o ile nie dojdzie do innych katastrof środowiskowych lub zdrowotnych. Zdaniem naukowców jedną z przyczyn, dla których to właśnie mirungi są gatunkiem najbardziej dotkniętym epidemią ptasiej grypy, jest to, że podczas sezonu godowego gromadzą się na bardzo niewielkim obszarze w odróżnieniu np. od lwów morskich, które rozmnażają się na dłuższych odcinkach wybrzeża. Ptasia grypa zdziesiątkowała też populację słoni morskich w regionie subantarktycznym. Pod koniec 2023 r. wirus dotarł na pokrytą lodowcami wyspę Georgia Południowa, gdzie żyje największa populacja tych ssaków na świecie, licząca ponad 400 tys. osobników. Epidemia zabiła nie tylko znaczną część mirung, ale też wydrzyków brunatnych, albatrosów wędrownych i uchatek antarktycznych. Naukowcy podkreślają, że słonie morskie są czołowymi drapieżcami w oceanicznym łańcuchu pokarmowym, w związku z czym spadek ich populacji może spowodować reakcję łańcuchową w całym ekosystemie, np. wzrost liczebności niektórych gatunków ryb, a spadek innych.
Rola słoni morskich w morskim ekosystemie
Słonie morskie pełnią też bardzo istotną rolę jako "oceaniczni nawoziciele". Są bardzo dobrymi nurkami - w pogoni za rybami mogą wstrzymywać oddech nawet przez dwie godziny i schodzić na głębokość 2,1 kilometra. Przez cały ten czas rozprowadzają na różnych głębokościach składniki odżywcze ze swych odchodów, którymi żywią się inne zwierzęta. W ostatnich dwóch latach nie zaobserwowano już masowego ginięcia słoni morskich, a w roku bieżącym ich populacja nawet nieco wzrosła, ale naukowcy podkreślają, że wirus ptasiej grypy nadal krąży w Ameryce Południowej. Ludzie nie powinni więc podchodzić do słoni morskich na odległość mniejszą niż 30 m. - Słonie morskie mają tendencję do porzucania małych, jeśli zaniepokoją je ludzie, dlatego kluczowe jest zachowanie odległości, by ochronić zwierzęta, a także zmniejszyć ryzyko własnego zakażenia - podkreśla Juliet Campagne.
Autorka/Autor: anw
Źródło: PAP, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock