Konsekwencje zmian klimatu to nie tylko coraz silniejsze burze czy intensywniejsze susze, lecz także podnoszenie się poziomu mórz i oceanów. Według analiz amerykańskich badaczy, trend ten jest najbardziej niepokojący w przypadku Zatoki Meksykańskiej i południowo-wschodnich wód USA.
W rejonie Zatoki Meksykańskiej i na południowo-wschodnim wybrzeżu USA poziom wody w oceanie podnosi się trzy razy szybciej niż wynosi średnia światowa. Naukowcy tłumaczą to połączeniem skutków działań człowieka i zjawisk powodowych z ostatnich kilku lat.
O niepokojąco szybkim tempie wzrostu poziomu morza w tej części świata ostrzegli eksperci z Tulane University of Louisiana. Ich badania ukazały się na łamach magazynu naukowego "Nature Communications".
- Obecne gwałtowne zmiany są bezprecedensowe w skali XX wieku i były trzy razy szybsze niż średnia światowa dla tego samego czasu - podkreślił prof. Soenke Dangendorf, autor publikacji.
Ponad 100 lat danych
Jego zespół przeanalizował wyniki pomiarów naziemnych i satelitarnych z okresu od 1900 roku, sprawdzając poszczególne czynniki wzrostu poziomu wody.
- Przyjrzeliśmy się różnym przyczynom zmian, takim jak pionowe ruchy lądu, utrata masy lodowców, ale żaden z czynników nie mógł dobrze wytłumaczyć obecnego stanu - relacjonował współpracujący z badaczami Noah Hendricks z Old Dominion University w Norfolk. - Zamiast tego odkryliśmy, że oznaki przyspieszania mają szeroki zasięg i rozciągają się od wybrzeży Zatoki Meksykańskiej do Przylądka Hatteras w Karolinie Północnej - dodał badacz.
Naukowcy wyjaśniają, że działa kilka czynników jednocześnie. Pierwszy z nich to ocieplenie klimatu z powodu działalności człowieka - i nie chodzi tylko o roztapianie się lodowców, ale także o to, że cieplejsza woda się rozszerza i zajmuje więcej przestrzeni. Do tego dochodzą zjawiska pogodowe, w tym aktywność porywów wiatru.
Co mówią modele
Na szczęście - jak uważają naukowcy - przyrost poziomu wody w tym rejonie w ciągu kilku dekad powinien osiągnąć bardziej umiarkowane tempo, zgodne z przewidywaniami modeli klimatycznych.
- Nie ma jednak wystarczających powodów, aby całkowicie przestać się niepokoić - podkreśla prof. Torbjoern Toernqvist, współautor odkrycia. - Przyspieszone tempo wzrostu poziomu morza oznacza silniejsze oddziaływanie na wrażliwe wybrzeża, szczególnie w Luizjanie i Teksasie, gdzie ląd szybko się zapada - dodaje specjalista.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: NASA/Mark Garcia