Greccy strażacy kolejną noc walczyli z pożarem, który szaleje na północ od Aten. Żywioł się rozprzestrzenia, zagrażając kolejnym miejscowościom. Płoną także tereny położone na północnym wschodzie kraju, niedaleko tureckiej granicy.
Ogień pojawił się na górze Parnis we wtorek, zagrażając położonym u jej stóp miejscowościom. Od tego czasu pożar rozrósł się, obejmując swoim zasięgiem roślinność na zboczach góry i zagrażając zamieszkanym i cennym przyrodniczo obszarom. W miejscowości Ajia Paraskiewi i mieście Acharnes płomienie strawiły część domów, pozostawiając mieszkańców bez dachu nad głową.
Wybuchł ze zdwojoną mocą
Jak przekazały w czwartek lokalne media, w nocy strażacy nie przestawali walczyć z płomieniami. Chociaż na chwilę udało im się opanować ogień, krótko po trzeciej nad ranem zaczął wiać silny wiatr, który spowodował odrodzenie się żywiołu. Pożar rozprzestrzeniał się na tyle szybko, że lokalne władze podjęły decyzję o objęciu trzech kolejnych miejscowości stanem gotowości do ewakuacji.
Według portalu ekathimerini.com, w regionie pracuje 260 strażaków, wspomaganych przez pojazdy gaśnicze, w tym sześć samolotów i siedem helikopterów. W walce z żywiołem pomagają także funkcjonariusze policji i wojskowi.
Ekstremalne warunki
Trwający od pięciu dni pożar w rejonie położonego w pobliżu granicy z Turcją portowego miasta Aleksandropolis spowodował śmierć 19 osób. 18 z nich było najprawdopodobniej migrantami usiłującymi przedostać się do Unii Europejskiej. Ostatnia ofiara zginęła w innym pożarze w środkowej Grecji.
Rzecznik straży pożarnej Joannis Artopios powiedział w środę rano, że w ciągu trzech poprzednich dni w Grecji wybuchło 209 pożarów. Chociaż wichury stopniowo słabną, ryzyko powstania nowych pożarów pozostaje wysokie.
- Warunki są trudne, a w wielu przypadkach ekstremalne - powiedział dziennikarzom Artopios.
Źródło: PAP, ekathimerini.com