Domy zalane po dachy, poprzewracane samochody, kilkuset uwięzionych ludzi. Kosowo zmaga się z rozległymi powodziami, które pojawiły się wskutek intensywnych ulew. Nikt nie został ranny, ale zniszczenia są olbrzymie.
Służby ratunkowe z Kosowa w ciągu dwóch dni uratowały kilkaset osób, które utknęły w zalanych domach. Od czwartku kraj zmaga się z rozległymi powodziami, które wystąpiły w wyniku intensywnych opadów deszczu, które doprowadziły do wylania przepełnionych rzek. Szczególnie niebezpiecznie było w zachodniej i północnej części kraju.
Woda zalewała wszystko błyskawicznie
Na nagraniach z drona widać zalane miejscowości i budynki. W niektórych przypadkach poziom wody sięgał dachów.
- Woda zalała dom w ciągu 20 minut. Szkody są widoczne w kuchni, na podwórku, w garażu, podobnie jak w innych domach w okolicy. Całe pierwsze piętro zostało zalane i wszystkie urządzenia zostały zniszczone - opowiadał Gjin Gjinaj, mieszkaniec Kliny.
Frrok Ndrecaj za skutki powodzi obwinił władze lokalne, które zarządziły modernizację kanałów. - Kiedyś woda przepływała przez ten obszar, ale teraz, po ostatnich pracach przeprowadzonych przez gminę, nasze domy są zalewane - powiedział.
W Srbicy pracownicy sklepów próbowali usuwać wodę, wypychając ją łopatami przeznaczonymi do usuwania śniegu. Ulice pełne są pojazdów porozrzucanych przez szybko płynącą wodę.
- Nie tylko ja straciłem swój samochód, wiele osób miało podobnie. Utknąłem i musiałem prosić o pomoc. Strażacy ratowali mnie za pomocą łyżki na spychaczu. Szkody w naszej gminie są ogromne - mówił Ramadan Lutfiu.
20 lat zaniedbań
Premier Kosowa Albin Kurti wyraził opinię, że choć szkody są ogromne, pocieszeniem jest fakt, że w powodzi nikt nie zginął.
W prognozach na najbliższe dni nie widać poprawy sytuacji. Władze ostrzegły, że spodziewana jest kolejna porcja opadów, a co za tym idzie - kontynuacja powodzi.
Źródło: Reuters