Hiszpańskie służby wznowiły działania poszukiwawcze na zalanych terenach. Po ekstremalnych opadach deszczu południowo-wschodnie regiony Hiszpanii nawiedziła największa powódź od prawie trzech dekad. W kataklizmie zginęło co najmniej 95 osób.
Centrum Koordynacji Kryzysowej poinformowało o wznowieniu akcji poszukiwawczej i ratowniczej na zalanych terenach Wspólnoty Walenckiej. Biorą w nich udział tysiące żołnierzy Wojskowego Oddziału Ratunkowego, a także funkcjonariuszy Gwardii Cywilnej, Straży Pożarnej i policjantów Jak przekazano, największa uwaga skupia się obecnie na prowincji Castellon, gdzie w ostatnich godzinach spadło około 88 litrów deszczu na metr kwadratowy.
Służby działają głównie na ziemi, ponieważ - jak powiedział w środę wieczorem prezydent Walencji Carlos Mazón - "z powietrza nie widać już osób, które można uratować". Liczba zaginionych w regionach: Walencja, Kastylia-La Mancha i Andaluzja, wciąż nie jest znana.
Wskutek ekstremalnych opadów deszczu we wtorek i środę południowo-wschodnie regiony Hiszpanii nawiedziła największa od 28 lat powódź. W niektórych miejscach w kilka godzin spadła roczna suma opadów.
Lokalne władze poinformowały o co najmniej 95 ofiarach śmiertelnych. Aż 92 ofiary śmiertelne odnotowano w prowincji Walencja, dwie osoby zginęły w Kastylia-La Manchy, a jedna, uratowana w czasie powodzi w Andaluzji, zmarła w szpitalu. Od czwartku w Hiszpanii trwa trzydniowa żałoba narodowa.
"To był najgorszy dzień mojego życia"
Wiele gmin we wspólnocie Walencji pozbawionych jest wody pitnej, a około 100 tysięcy osób nie ma dostępu do energii elektrycznej - podaje dziennik "El Mundo". Władze regionu wezwały ludzi do trzymania się z dala od zalanych lub odciętych dróg, mówiąc, że służby ratunkowe potrzebują do nich dostępu.
W niektórych miejscach rozpoczęto wielkie sprzątanie i szacowanie strat. Wiele osób wciąż nie może uwierzyć w skalę tragedii.
- To był najgorszy dzień mojego życia. Byliśmy uwięzieni jak szczury. Samochody i kontenery na śmieci płynęły ulicami. Woda podniosła się do trzech metrów - powiedział w środę burmistrz miasta Utiel w Walencji, Ricardo Gabaldón.
Prezydent Walencji Carlos Mazón ogłosił dziś plan pomocowy opiewający na 250 milionów euro. Lokalne media opisują, że straty materialne są w tym momencie trudne do oszacowania. Z powodu zniszczeń nie działa również część infrastruktury kolejowej. Szybkie połączenie z Madrytem ma zostać wznowione najwcześniej za kilka dni.
Żółte, pomarańczowe i czerwone ostrzeżenia
Państwowa agencja meteorologiczna (AEMET) ostrzegła w czwartek, że intensywne burze wciąż występują m.in. w Katalonii i północnej Walencji, gdzie obowiązują pomarańczowe alerty pogodowe. W Castellon w Walencji, gdzie w czwartek rano wystąpiły już powodzie i podtopienia, podniesiono alert do czerwonego. Burze i ulewne deszcze mają nawiedzić również zachodnią Andaluzję, Estremadurę, zachodnią część Kastylii i Leon, południe Galicji i Baleary. Ekstremalna pogoda jest skutkiem zjawiska atmosferycznego, określanego w Hiszpanii jako DANA (hiszp. depresion aislada en niveles altos). Powstaje ono, gdy zimne powietrzne napotyka nad Morzem Śródziemnym ciepłe i wilgotne, tworząc niestabilność atmosferyczną, a w konsekwencji ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak burze, tornada i powodzie.
Obecne powodzie to najpoważniejsza klęska żywiołowa w Hiszpanii od 1973 roku, kiedy ulewne deszcze zdewastowały kilka miast Murcji i Andaluzji na południu kraju, doprowadzając do śmierci około 300 osób - przypomina dziennik "El Mundo".
Źródło: El Pais, Reuters, El Mundo, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MANUEL BRUQUE