Co najmniej siedem osób zginęło w wyniku powodzi, jaka nawiedziła miasto Port-de-Paix w północno-zachodniej części Haiti. Pod wodą znalazło się około 11 tysięcy budynków, z czego blisko pół tysiąca zostało zniszczonych.
Niszczycielską powódź wywołały ekstremalne opady deszczu, które wystąpiły w nocy z niedzieli na poniedziałek. Jak opisują lokalne media ulewy były tak silne, że ulice błyskawicznie zamieniły się w rwące potoki nie dając szans na ucieczkę mieszkańcom.
- Woda wdarła się do mojego domu, nie mogłem spać. Próbowałem coś z tym zrobić, ale było jej za dużo - opisywał jeden z nich.
Według najnowszych danych zginęło co najmniej siedem osób, ale nadal los wielu osób jest nieznany.
- Mój szwagier i moja siostra są w szpitalu. Niech Bóg ma ich życie w opiece - mówił mężczyzna, który stracił w powodzi swojego ojca.
Ogromne zniszczenia
Fala powodziowa, zawierająca błoto i śmieci objęła większość dzielnic ponad stutysięcznego miasta. Agencja Reutera podaje, że woda zalała około 11 tysięcy budynków, z czego blisko 500 zostało zniszczonych - w tym banki oraz supermarkety. W zgliszczach zawalonych domów nadal mogą znajdować się żywe osoby.
- Odkąd pracuję w Czerwonym Krzyżu nigdy nie spotkałem się z tragedią o takiej skali - powiedział Gabart Imbert z regionalnego oddziału organizacji humanitarnej Czerwony Krzyż.
Lokalna policja koordynuje akcję poszukiwawczo-ratowniczą, w której biorą udział wolontariusze. Wsparcie zapowiedział także premier Haiti.
Źródło: Reuters, Haitilibre
Źródło zdjęcia głównego: Reuters