Mieszkańcy części miasta Irvine w Kalifornii przeżywają prawdziwy koszmar. W jednym z domów doszło do inwazji szczurów, które rozprzestrzeniły się na sąsiednie posesje.
"Wyglądało na to, że były wcześniej dokarmiane"
Ekspert ds. zwalczania szkodników David Schuelke przybył na wezwanie jednego z mieszkańców i wkroczył do budynku, w którym - jak relacjonuje - warunki były skrajnie trudne. Założył kask oraz kombinezon ochronny, by bezpiecznie udokumentować skalę problemu. Jak wskazał, szczurów na posesji mogło być nawet tysiąc. Biegały po domu, a jeden z nich pił wodę z kranu.
- Kiedy wszedłem do środka, szczury podchodziły do mnie, jakby oczekiwały karmienia. Wyglądało na to, że były wcześniej dokarmiane przez właściciela domu - powiedział.
Szczury widywane są w pobliskich garażach. Wychodzą nawet spod masek samochodów. - Przegryzają przewody. Martwię się, my naprawdę musimy pozbyć się tych szczurów. To kwestia bezpieczeństwa - skomentowała Sandy Turner, mieszkanka okolicy.
Część domowników przewieziono do szpitala
Elaine Duncan, inna mieszkanka Irvine, zaznaczyła, że w domu mieszkały trzy osoby z niepełnosprawnościami - zostały one przewiezione do szpitala po tym, jak miasto uznało posesję za nienadającą się do użytku. Kobieta zaapelowała o szybkie działania władz. - Jesteśmy sfrustrowani, bo do tej pory nie otrzymaliśmy żadnych informacji o tym, jak miasto zamierza pomóc w tej sprawie - mówiła Elaine Duncan. Władze poinformowały, że pozostają w kontakcie z właścicielami domu, którzy - jak wynika z relacji sąsiadów - są "zrozpaczeni i przepraszają".
Zdaniem Schuelkego całkowite usunięcie gryzoni z budynku będzie procesem długotrwałym. - Zwykle usuwamy 30-40 szczurów i nazywamy to poziomem trzecim. Tutaj mamy od 300 do nawet 1000 szczurów - ocenił ekspert.
Autorka/Autor: CNN, CBC News
Źródło: jzb
Źródło zdjęcia głównego: 2025 Cable News Network All Rights Reserved