Greccy strażacy walczyli w niedzielę z pożarami, rozprzestrzeniającymi się na wyspie Lesbos. Ogień pojawił się też w zachodniej części Peloponezu oraz na północy kraju.
"Nagle zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy w pułapce"
Na wyspie pożar pojawił się w sobotę. Wybuchł w górskim lesie i szybko przemieścił się w stronę kurortu Vatera - popularnego miejsca turystycznego o dużej, piaszczystej plaży. Vrisa i Stavros - dwie pobliskie miejscowości zostały ewakuowane.
- Nagle zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy w pułapce. Wszyscy wbiegliśmy do morza, weszliśmy na dmuchane materace i obserwowaliśmy z daleka. Wyszliśmy, kiedy przyjechał wóz strażacki i pomagaliśmy ratować to, co się dało - powiedział Agamemnon Asvestis, którego bar przy plaży został całkowicie zniszczony przez ogień. - Jest pełnia sezonu. Wcześniej mieliśmy nadzieję, że będziemy mieli dobry rok, właśnie zrobiliśmy generalny remont tego miejsca. Więc jestem bardzo smutny - dodał.
- Lubiłem przychodzić do tego lokalu, a teraz szkoda patrzeć. Staraliśmy się pomóc jak tylko mogliśmy - opowiadał jeden z turystów z Australii.
Mieszkańcy wyspy Lesbos jeszcze nie otrząsnęli się po pożarach, które szalały sześć lat temu. Wtedy także ogień zniszczył mnóstwo domów i budynków, a ranna została jedna osoba.
Bardzo trudne lato
Na Peloponezie pożar spalił część malowniczego lasu w parku narodowym. Okolica jest naturalnym siedliskiem sępników czarnych - dużych, padlinożernych ptaków.
Cała Grecja zmaga się z silną falą upałów. W niedzielę w wielu regionach odnotowano 40 stopni Celsjusza. Meteorolodzy twierdzą, że pogoda nie zmieni się co najmniej do końca tygodnia.
W zeszłym roku pożary zniszczyły około 121 tysięcy hektarów lasów i buszu. Wtedy mówiono o najgorszej fali upałów w kraju od 30 lat. Teraz władze Grecji twierdzą, że to lato jest jednym z najtrudniejszych dla całego basenu Morza Śródziemnego.
Autorka/Autor: kw
Źródło: Reuters