Zjawisko La Nina ma oddziaływać w najbliższych miesiącach na pogodę w Australii - poinformowało tamtejsze Biuro Meteorologiczne. Dzięki temu istnieją spore szanse na większe plony i załagodzenie niebezpieczeństwa związanego z pożarami. Każdy medal ma jednak dwie strony. Synoptycy ostrzegają, że większe opady mogą skutkować częstszymi cyklonami tropikalnymi i bardziej rozległymi powodziami.
Australijskie Biuro Meteorologiczne (BoM) poinformowało we wtorek, że drugi rok z rzędu na Oceanie Spokojnym rozwinęło się zjawisko La Nina. Według prognoz centralne, północne i wschodnie regiony kraju mogą doświadczyć ponadprzeciętnie wysokich opadów deszczu.
Czym jest La Nina?
La Nina występuje w przypadku niższej niż przeciętnie temperatury powierzchni Oceanu Spokojnego w okolicach równika, zwłaszcza u wybrzeży Ameryki Południowej. Przyczynia się do tego wzmożona aktywność pasatów - wiatrów stałych - w tej części świata. Wydobywają one chłodne wody głębinowe na powierzchnię oceanu.
Zależność między oceanem a atmosferą oddziałuje na położenie prądu strumieniowego (ang. jet stream), przez co wpływa na pogodę na świecie. La Nina wzmaga napływ zimnego powietrza znad Kanady do Stanów Zjednoczonych, co powoduje ochłodzenie zim w tym regionie. Przyczynia się też między innymi do wystąpienia w Indiach silniejszych monsunowych opadów deszczu, a także częstszych cyklonów tropikalnych,
Zjawisko La Nina jest zazwyczaj związane z większymi opadami, większą liczbą cyklonów tropikalnych i niższymi niż przeciętne temperaturami w równikowym obszarze Oceanu Spokojnego.
Lepsze plony, mniej pożarów
Co oznacza pojawienie się zjawiska w Australii? Przede wszystkim wpłynie na rolnictwo. Prognostycy twierdzą, że może urosnąć więcej pszenicy. Już we wrześniu odnotowano wzrost plonów o 17 procent, zbliżający się do rekordu. Nie ma wątpliwości, że przyczyniła się do tego sprzyjająca pogoda. Dodatkowo, bardziej wilgotna aura niż zazwyczaj przy końcu roku, może wpłynąć na stan gleby i tym samym zminimalizować ryzyko dotkliwych pożarów buszu.
- Powtarzające się po sobie zjawiska La Nina nie są niczym niezwykłym, około połowa wszystkich zjawisk powraca następnego roku - stwierdził Andrew Watkins, szef operacyjnych służb klimatycznych w BoM.
Wydarzenia pogodowe związane z La Niną utrzymują się zazwyczaj około roku, ale modele klimatyczne sugerują, że teraz będą trwać krócej - do późnego lata lub wczesnej jesieni (na półkuli północnej będzie to przełom zimy i wiosny).
- Każda La Nina ma inny wpływ, ponieważ nie jest to jedynie czynnik klimatyczny, który wpływa wyłącznie na Australię - dodał Watkins.
Ryzyko powodziowe
Na początku listopada w Australii pojawiły się dość intensywne opady. Miejscami spadło od 50 do 150 litrów wody na metr kwadratowy, a więc najwięcej od wielu lat. W niektórych regionach, między innymi w Queensland i Nowej Południowej Walii doszło do powodzi.
- La Nina powinna przełożyć się na mniejsze ryzyko pożarów buszu i ekstremalnych fal upałów nad wschodnimi stanami tego lata. Jednak możemy spodziewać się zwiększonego prawdopodobieństwa powodzi i cyklonów tropikalnych - powiedział Matthew England, profesor z Centrum Badań nad Zmianami Klimatu Uniwersytetu Nowej Południowej Walii.
Prognozy amerykańskich meteorologów wydane kilka tygodni temu ujawniły, że warunki sprzyjające La Ninie rozwinęły się, a szanse na pojawienie się zjawiska w okresie sięgają aż 90 procent.
Źródło: Reuters, BBC
Źródło zdjęcia głównego: paintings / Shutterstock.com