Jedna z turystek przebywających w Honolulu na Hawajach została w niedzielę pogryziona przez fokę z gatunku mniszki hawajskiej. Jak tłumaczyła kobieta, weszła do wody, ponieważ nie zauważyła ani znaków ostrzegających przed obecnością samicy i jej młodego, ani samych zwierząt.
Zdarzenie było serią niefortunnych przypadków. Choć od kilku tygodni na plaży widnieją znaki ostrzegające, że w okolicy mogą pojawiać się foki z młodymi, 60-latka ich nie zauważyła. Kobieta weszła do morza i odpłynęła na kilka metrów. W tym samym czasie kąpieli zażywała foka i jej młode. Zwierzę niespodziewanie zaatakowało kobietę, choć ta ich nie drażniła ani nie chciała ich skrzywdzić. Jak potem tłumaczyła, nawet nie zwróciła uwagi, że znalazła się tak blisko fok.
- Myślę, że zadziałał matczyny instynkt, chciała chronić swoje młode - tłumaczył zachowanie foki Curt Otsuka, jeden ze świadków zdarzenia. - Wszyscy krzyczeliśmy do kobiety "Ostrożnie, ostrożnie, uciekaj" - dodał.
- Słyszeliśmy jej krzyki, ta biedna kobieta była przerażona - mówił inny z obserwujących Markus Faigle z Honolulu.
- Myślałem, że ona zginie, zanim dotrę na plażę. Kiedy tam dobiegłem, trzy osoby sprowadzały ją na brzeg, podczas gdy foka znów płynęła w ich kierunku - relacjonował mąż kobiety.
Kobieta nie mogła wydostać się o własnych siłach. Pomogło jej kilka osób - jedna podpłynęła do niej na kajaku i odgoniła foki, dwie inne wyciągnęły ją z wody. Na brzegu okazało się, że ma pogryzione ramię, a także rany na twarzy i plecach.
Nie zapłaci kary
Zarówno kobietę, jak i jej męża przesłuchali urzędnicy z Departamentu Ziemi i Zasobów Naturalnych. Ich dochodzenie potwierdziło, że kobieta nie wiedziała o zagrożeniu i po prostu znalazła się "w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie". Dlatego nie zapłaci grzywny, jaka jest przewidziana dla osób, które niepokoją dzikie zwierzęta w ich środowisku naturalnym.
- Żadne z nas nie mogło spać ostatniej nocy. Za każdym razem, gdy zamykałam oczy, widziałam tę fokę - powiedziała lokalnym mediom poszkodowana. - Jestem nauczycielką i bardzo zależy mi na środowisku i dzikiej przyrodzie. Uczę dzieci o ochronie przyrody. Zbierałam wyrzucone haki rybackie, a trzy lata temu widziałam żółwia morskiego zaplątanego w żyłkę wędkarską i zgłosiłam to - dodała.
- Nie ma tu kogo winić. Moja żona jedynie poszła popływać - dodał mężczyzna.
Eksperci dodali, że focza mama tego dnia mogła być bardziej pobudzona i zdenerwowana, ponieważ kilka godzin wcześniej na kilka chwil straciła z oczu swoje dziecko.
Foki mogą być niebezpieczne
Według Dany Jones, dyrektor wykonawczej Hawaiian Monk Seal Preservation Ohana - organizacji zajmującej się ochroną mniszek hawajskich, to zdarzenie powinno być przestrogą dla innych.
- Ktoś, kto sądzi, że może wejść do wody i popływać bez upewnienia, że nie ma tam foczej matki z dzieckiem, jest bardzo nieodpowiedzialny. Foka chroniła swoje młode, nie zaatakowałaby, gdyby kobieta nie sprowokowała jej obecnością w jej terytorium - powiedziała Jones.
Dodała, że mniszki hawajskie potrafią poruszać się bardzo szybko i pływać z prędkością do 56 kilometrów na godzinę.
- Jeśli spojrzysz foce w oczy, może potraktować to jako wyzwanie, tak samo jak pies. Odwracasz się, odchodzić, odpływasz, cokolwiek, byle nie znaleźć się w jej strefie bezpieczeństwa - dodała ekspertka.
Źródło: hawaiinewsnow.com, CNN