W australijskim stanie Nowa Południowa Walia rozpoczęto usuwanie martwych ryb z rzeki Darling. W ubiegłym tygodniu doszło tam do ich masowego śnięcia, po raz kolejny w tym samym akwenie w ciągu kilku lat. Obecne zdarzenie w rejonie miasta Menindee tłumaczone jest niskim poziomem tlenu i upałami. Służby zapewniają o stałym monitorowaniu jakości wody i twierdzą, że "nie ma powodu do niepokoju".
Jak napisał portal publicznego australijskiego nadawcy ABC, "w ostatnich dniach w dół rzeki Darling w rejonie miasta Menindee spłynęły miliony rozkładających się ryb". W niedzielę w tym niewielkim mieście położonym tysiąc kilometrów na zachód od Sydney utworzono centrum zarządzania kryzysowego, które pod nadzorem policji Nowej Południowej Walii ma koordynować działania związane z oczyszczaniem rzeki i monitorowaniem jakości wody. Policja poinformowała, że prawdopodobnie nie będzie możliwe usunięcie wszystkich martwych ryb, a wysiłki służb zostaną skupione na "obszarach o dużym zagęszczeniu".
Brett Greentree ze stanowej policji, opisując tę operację, określił ją jako "bardzo wymagającą" i dodał, że pod względem liczby ryb, które zginęły, to "bezprecedensowe" wydarzenie.
Przyczyny masowego śnięcia
Władze odpowiadające za ochronę środowiska twierdzą, że do masowej śmierci ryb przyczynił się niski poziom tlenu w rzece. Sytuację pogorszyły upały. W niedzielę temperatura w tym regionie dochodziła do 40 stopni Celsjusza. Zdarzenie jest wiązane również ze "znacznie zwiększoną liczbą ryb", do czego doszło w wyniku cofania się wód powodziowych.
W niedzielnym komunikacie policji przekazano, że "kontynuowane jest uwalnianie wody o wyższej jakości tam, gdzie to możliwe, aby zwiększyć poziom tlenu" w rzece.
Organizacja społeczna OzFish stara się uratować jak najwięcej ryb, które przeżyły. Jej przedstawiciel Braeden Lampard opisał zapach unoszący się w okolicy jako "zgniły". Aktywiści oceniają, że około 85 procent martwych ryb to gatunki rodzime, a reszta to osobniki należące do gatunków obcych, między innymi karpie.
Służby uspokajają
Mieszkańcy Menindee domagają się od władz szybkich działań. - W 100 procentach polegamy na tej rzece dla naszego domowego użytku - mówiła Karen Page w rozmowie z publicznym nadawcą ABC.
Władze zapewniają, że woda dostarczana do gospodarstw domowych jest nadal "wysokiej jakości". Uspokajają, że w tej dziedzinie "nie ma powodu do niepokoju".
Joy Becker, specjalista od zwierząt morskich z Uniwersytetu w Sydney ostrzegł jednak, że przywrócenie ekosystemu rzeki do stanu sprzed masowego śnięcia zajmie "znaczną ilość czasu". - Populacje ryb mogą nie odbudować się szybko lub w tej samej liczebności - powiedział. Dodał, że w miejscach tych może zadomowić się wiele szkodników, co "jeszcze bardziej utrudni rybom powrót".
Kolejny taki przypadek
Darling to druga najdłuższa rzeka Australii, rozciągająca się na 2739 kilometrów. Do podobnych zdarzeń jak obecnie dochodziło w niej ostatnio w 2019 i 2018 roku.
Zdaniem ekologów rzeka jest zanieczyszczona, a niekontrolowane odprowadzenie z niej wody w celu nawadniania pól pogarsza sytuację. Przeciwko degradacji akwenu protestują okoliczni rdzenni mieszkańcy.
Źródło: ABC.net.au, BBC, Reuters, tvnmeteo.pl