Nie żyje ponad 500 osób. "Spodziewamy się, że obraz zniszczeń i śmierci będzie się pogarszał"

Policjanci i żołnierze w Malawi w sobotę kolejny dzień przeszukiwali błoto i skały w poszukiwaniu potencjalnych ofiar cyklonu Freddy. Podpułkownik Dickens Kamisa, który brał udział w poszukiwaniach, powiedział agencji Reutera, że władze lokalne zidentyfikowały około ośmiu obszarów, w których należy przeszukać naniesione błoto. Do poszukiwań zaangażowano psy tropiące. Wiele osób pozostaje zaginionych.

Żywioł, który w ubiegłym tygodniu przetoczył się przez południowy wschód Afryki, spowodował śmierć ponad 500 osób trzech krajach. W Malawi potwierdzono 438 zgonów, co najmniej 76 osób poniosło śmierć w Mozambiku, a około 27 na Madagaskarze - wynika z rządowych danych.

Liczba poszkodowanych jest znacznie wyższa. jak poinformowało w raporcie Biuro Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA), cyklon "dotknął ponad 500 000 osób". Dodano, że ponad 183 100 osób zostało przesiedlonych.

Ten sam raport stwierdza, że wiele obszarów stało się niedostępnych, "ograniczając przemieszczanie się zespołów oceniających i humanitarnych oraz zaopatrzenie ratujące życie".

Rzeczniczka UNICEF Fungma Fudong powiedziała, że w Malawi ponad 280 000 dzieci pilnie potrzebuje pomocy humanitarnej, a sytuacja może stać się jeszcze bardziej tragiczna. - Istnieje ryzyko, że obecna epidemia cholery pogorszy się, a najbardziej narażone na ten kryzys będą dzieci - podkreśliła.

- Spodziewamy się, że obraz zniszczeń i śmierci będzie się pogarszał, gdy z czasem udostępnionych zostanie więcej obszarów - powiedział prezydent Lazarus Chakwera, który przebywa z trzydniową wizytą na dotkniętych obszarach.

W 10 południowych dystryktach najmocniej dotkniętych przez cyklon rząd Malawi wprowadził stan klęski żywiołowej. Ogłoszono 14-dniową żałobę narodową.

Cyklon Freddy uformował się 6 lutego u wybrzeży Australii, po czym pokonał 10 000 kilometrów ze wschodu na zachód Oceanu Indyjskiego i dotarł do Madagaskaru, a następnie uderzył w Mozambik.

Po tym wrócił nad Kanał Mozambicki, a tydzień temu ponownie uderzył w ląd, po raz kolejny w Mozambik, gdzie zrywał dachy z budynków i wywoływał rozległe powodzie wokół portu Quelimane. W sobotę ruszył w głąb lądu w kierunku Malawi, niosąc ze sobą ulewne opady deszczu, które spowodowały powodzie i osunięcia ziemi. Uszkodzeniu uległy domy oraz drogi i mosty.

W sumie Freddy przemieszczał się nad Oceanem Indyjskim i południową Afryką przez 36 dni.