Zima zniknęła w środku zimy. Po śniegu na nizinach w niemal całej Polsce nie ma śladu, a temperatura w niektórych regionach dochodzi do 10 stopni Celsjusza. Czy mróz wróci i znów zrobi się biało, czy to już przedwiośnie? Pewne jest, że nie będzie nudno. O prognozach pogody na luty pisze w swoim blogu nasza synoptyk Arleta Unton-Pyziołek.
Między styczniem a lutym rozpoczynają się wykoty owiec. Nie wiemy wiele na ten temat, ale lata temu pewien weterynarz, Alf Wight, barwnie opisał, jak odbywało się to w kamiennych stajniach wśród surowych pastwisk angielskiego hrabstwa Yorkshire. Pomagał w przyjściu na świat jagniętom, rozebrany do koszuli i smagany zimnem po plecach. Dał poznać się światu jako James Herriot, autor wspaniałego cyklu powieści "Wszystkie stworzenia duże i małe". Mawiał, że "weterynaria jest niezwykle prostą sprawą - w ciepłym barze i po kilku kieliszkach". Wykonywał swój zawód wśród pięknej, surowej natury. Opisy narodzin owiec i zmagań angielskich hodowców pod koniec zimy pomagają docenić pracę, którą wykonujemy, szczególnie "ciepełko" i współczesną wygodę. Przypominają również, że na pierwszy dzień lutego w północno-zachodniej Europie przypadał początek wiosny według kalendarza celtyckiego. To święto obchodzone i dziś, nazywane w języku staroirlandzkim Imbolc, co oznacza owcze mleko, nawiązuje właśnie do pierwszego mleka, którym owce karmiły jagnięta.
Jak kiedyś, tak i dziś cieszymy się wszelkimi oznakami budzącej się do życia wiosny i zwycięstwem światła. W początkach lutego dzień znacząco się wydłuża i jasne jest, że nic już nie powstrzyma Słońca przed działaniem. W powietrzu wyraźnie unosi się zapach "nowego". Śnieg na nizinach Polski stopniał, a koryta rzek wypełnia po brzegi woda, która właśnie ucieka nam do morza. Stany wody utrzymują się w strefie średniej i wysokiej, jak w marcu. Do wiosny bliżej niż dalej, choć do Polski nie dociera ona tak szybko, jak na łąki Irlandii i Anglii. Hodowcy w naszych Karpatach tylko czekają na ciepłe dni marcowe, by owce mogły wyjść ze stajni. Bo wiadomo, im wcześniej zacznie się wypas, tym więcej owca daje mleka.
Co z dalej z zimą?
Ale do marca pozostały cztery tygodnie lutego, który może nam przypomnieć, że to wciąż środek zimy. Promienie słoneczne jeszcze słabo grzeją wyziębioną ziemię. Temperatura powietrza wprawdzie wzrastała pod koniec stycznia powyżej 10 stopni Celsjusza i w najbliższych tygodniach jeszcze nieraz wzrośnie, ale odbędzie się to kosztem dużej niestabilności w atmosferze. Bo to na razie tylko namiastka wiosny.
W prognozach modeli meteorologicznych widać, że do 15 lutego nad naszym krajem przemieszczać się mają na wysokości 10 km kolejne ramiona prądu strumieniowego, czyli strefy ścierania się mas powietrza ciepłego i zimnego. To oznacza brak spokoju i stabilizacji w pogodzie, opady na zmianę mokrego śniegu i deszczu, a także silny wiatr. Na południu Polski spaść ma do 10 lutego od 60 do 100 litrów wody na metr kwadratowy. Tylko wysoko w górach będzie to puszysty śnieg, ale niżej padać ma na zmianę mokry śnieg i deszcz. Szans na trwałą pokrywę śnieżną na razie brak.
Pogoda na luty. Niż Margrit będzie jednym z wielu
Znakiem tego, co nas czeka, jest niż Margrit. Ten zamaszysty wir powietrza z centrum ulokowanym na początku lutego nad północną Skandynawią obejmie również Polskę. To silny cyklon szerokości umiarkowanych, nazwany nawet "bombą cyklonową", z ciśnieniem w centrum rzędu 955 hektopaskali. Twory takie powstają w wyniku dużego kontrastu termicznego, na styku surowych mas powietrza arktycznego i łagodnych mas polarnych nad ciepłymi wodami Prądu Zatokowego. Gdy nad Oceanem Atlantyckim zalega dużo ciepła i wilgoci, a znad bieguna północnego zsuwa się zimno, warstwa powietrza przy ziemi staje się bardzo niestabilna. Ciśnienie szaleje, powietrze szybko unosi się i schładza, więc bardzo nasila się wiatr i tworzą grube chmury opadonośne. I taki właśnie wir mocno tłoczy teraz w głąb Europy polarne masy powietrza. W jego tylnej części rozbudowała się fala chłodu, która wpycha front chłodny nad Polskę i niesie opady deszczu ze śniegiem oraz mokrego śniegu. Ściąga również wichury, bo w szybko przemieszczającym się strumieniu powietrza porywy wiatru na północy kraju mogą osiągać prędkość 80-90 kilometrów na godzinę, a na otwartym Bałtyku - ponad 100 km/h.
Luty nie zaczyna się przyjemną pogodą. I wiele wskazuje, że takie pochmurne, wilgotne i sztormowe niże znad oceanu będą kształtować pogodę u nas co najmniej do połowy miesiąca. A że łagodne jak baranki nie są, przyniosą aurę trudną. Może lepsze to niż surowy rosyjski wyż, który rysował się wcześniej w prognozach pola ciśnienia i który zwykle stanowi w lutym duże zagrożenie. Tymczasem niże mają przyczynić się do dużej zmienności ciśnienia, temperatury i opadów. Według wyliczeń amerykańskiego modelu globalnego GFS trwać ma pochód z zachodu na wschód całych rodzin wirów niżowych, na tyle silnych, że wnikać mają daleko w głąb Rosji. W świetle najnowszych prognoz około 10 lutego wielki niż ma zalegać nad Niziną Zachodniosyberyjską, jakby kpiąc z siły rosyjskiego wyżu. Atlantyk, jako nośnik ogromnego ciepła oraz zmiany klimatu, trwać ma w sojuszu z cyklonami szerokości umiarkowanych i trzymać na dystans syberyjski mróz.
Jak w marcu
Nadchodzi duża przeplatanka ciepła z zimnem. Ma sypnąć śniegiem 2 lutego, a później około 6.-8. oraz 15.-16. dnia miesiąca. Pomiędzy frontami niosącymi opady wciskać się ma nad Polskę klinem spokojny wyż znad południowo-zachodniej i południowej Europy, dając wytchnienie od wiatru i tłocząc ciepło. W świetle najnowszych prognoz temperatura do połowy lutego ma zawierać się w przedziale od 1 do 8 st. C, ale w dniach 9-12 lutego może wzrastać do 10-13 st. C, szczególnie na zachodzie i południu kraju.
Wyjątkowe ciepło, w postaci odchylenia na plus średniej temperatury powietrza od normy miesięcznej, wylicza również model Europejskiego Centrum Średnioterminowych Prognoz Pogody (ECMWF). W dniach 5-11 lutego odchylenie na plus średniej temperatury od normy miesięcznej wynieść ma nawet 3-5 stopni, co zakrawa na wiosnę. I opady w całej Polsce mają być wyższe niż zwykle, szczególnie na zachodzie i południu. Tym samym pogoda do połowy lutego będzie po prostu jak w marcu.
Powrót zimy
Później jednak nastąpić ma wielkie tąpnięcie w polu temperatury, bo fala zimna rozlać się ma od Rosji, przez Europę Środkową, po Francję i Hiszpanię. Nie wygląda to dobrze, gdyż nastąpi kompletny zanik opadów. To oznacza spływ suchego surowego zimna, na które ziemia nie jest gotowa, bo nie utworzy się ochronna pokrywa ze śniegu. Odchylenie na minus średniej temperatury od normy ma wynieść w Polsce około 2 st. C. Syberyjskiego mrozu raczej nie doświadczymy, ale spadek temperatury do -15 st. C, a przy gruncie do -20 st. C, jest bardzo możliwy. Ten typ pogody utrzymać się może do przełomu lutego i marca. Bo ECMWF podtrzymuje prognozę dalszego odchylenia na minus temperatury średniej od normy do 3 marca, oczywiście przy znikomych opadach. Wygląda na to, że w drugiej połowie lutego stery w atmosferze nad Europą przejmą wyże. Spadkowy trend temperatury oznacza, że termicznie przeniesiemy się z przedwiośnia ponownie w zimę.
Kierując wzrok na wschód, zauważymy, że w połowie miesiąca coś zaczyna dziać się na wschodzie. Nad Rosją i Kazachstanem ma umacniać się wyż i wyraźnie rozpychać na zachód, w naszym kierunku. Około 20 lutego może wszystko zmienić. Zatrzyma cyrkulację atlantycką, rozwieje skłębione deszczowo śnieżne chmury i uciszy wiatr. Zwykle właśnie w końcówce zimy nadchodzi taki moment, gdy nad wyziębionym lądem powietrze zastyga, a wszystko wokół zamarza. Pytanie tylko, jak długo to potrwa?
Co dla nas prognozują Amerykanie
Warto jeszcze dodać, że amerykańscy meteorolodzy z Narodowej Administracji Oceanu i Atmosfery (NOAA) liczą, że luty w Europie Środkowej cechować ma przewagą ciepła nad zimnem. To pokazuje ostatnia prognoza NOAA odchylenia średniej temperatury miesięcznej od normy na plus o jakieś 2 stopnie. Do tego prognoza obfitych opadów, które miałyby wystąpić w lutym, daje obraz pogody typowej o tej porze roku raczej dla Irlandii i Anglii. Ale wcześniejsze wyliczenia długoterminowe modelu NOAA były surowsze dla Polski i szacowały, że temperatura w lutym utrzyma się w normie. A to oznaczałoby jedno: przewagę suchej i mroźnej pogody. Możliwe więc, że prognozowany wcześniej mroźny wyż przyjdzie, tylko z opóźnieniem.
"Generał mróz", którego sztandary widać na dalekim horyzoncie naszych prognoz, to przeciwnik, którego nie wolno lekceważyć. Może wpłynąć na pogodę pod koniec lutego i w pierwszej dekadzie marca, mocno opóźniając przyjście wiosny. W końcówce zimy czekają nas jeszcze duże perypetie meteorologiczne. Ale pocieszam się słowami: "zawsze wszystko kończy się lepiej, niż oczekiwałeś", które wyczytałam w powieści Jamesa Herriota "Jeśli tylko potrafiłyby mówić".
Źródło: tvnmeteo.pl