Trzęsienie ziemi na Słowacji, do którego doszło w poniedziałek, odczuwalne było także w Polsce. Czy silne trzęsienia ziemi zagrażają Polsce? Jak opowiedział Jerzy Żaba z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, wstrząsy sejsmiczne w Karpatach nie są niczym nadzwyczajnym, chociaż nie zawsze mają taką magnitudę, jak poniedziałkowe trzęsienie.
W poniedziałek wieczorem ziemia zatrzęsła się we wschodniej Słowacji, niedaleko granicy z Polską. Zjawisko miało magnitudę 5, a jego epicentrum znajdowało się w miejscowości Diapalovce na głębokości 17,8 km. Wstrząsy były odczuwalne na wschodzie oraz w środkowej części kraju, ale pojawiły się także na południu Polski, na Podkarpaciu i w Małopolsce.
Wstrząsy spowodowały uszkodzenia domów mieszkalnych i budynków użyteczności publicznej na Słowacji, konieczne były także ewakuacje części mieszkańców. Czy jednak powinniśmy bać się wstrząsów sejsmicznych na terenie Polski?
Pękające budynki
Jak przekazał prof. dr hab. Jerzy Żaba z Instytutu Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, który specjalizuje się w geologii strukturalnej, petrologii i tektonice, poniedziałkowe wstrząsy na Słowacji to w zasadzie nic nadzwyczajnego. W Karpatach często dochodzi do trzęsień, choć zwykle nie są one tak silne - ostatni raz porównywalne wstrząsy zanotowano 80 lat temu.
Jak wyjaśnił, przyczyną trzęsień ziemi jest duży uskok. - Hipocentrum obecnego wstrząsu znajdowało się płytko pod ziemią (...) co sugeruje, że wstrząs miał związek z aktywnością wielkiego uskoku zwanego perypienińskim. Jego długość szacuje się na 600 do 800 kilometrów i biegnie onod Ukrainy, przez Słowację, Polskę (pieniński pas skałkowy), ponownie przez Słowację, Republikę Czeską i dalej, w kierunku Austrii. Uskok ten oddziela Karpaty Zewnętrzne od Wewnętrznych" - wyjaśnił.
Jego zdaniem w najbliższym czasie raczej nie trzeba się obawiać groźnego trzęsienia. Zdaniem eksperta w regionie mogą pojawić się wstrząsy wtórne, o magnitudzie 3-4, a później coraz słabsze, nawet nieodczuwalne przez ludzi.
Afryka a trzęsienia w Europie
Jak dodał Żaba, za europejskie trzęsienia odpowiada przede wszystkim Afryka. Płyta afrykańska od milionów lat przybliża się do Europy z dosyć dużą prędkością czterech centymetrów na rok. Powoduje to powstawanie naprężeń, które rozkładają się w różnych miejscach, a jeśli w jakimś miejscu zostanie przekroczona wytrzymałość skał, dochodzi do wstrząsu. To właśnie napór Afryki na płytę euroazjatycką wpłynął na tragiczne zdarzenia w Turcji i Maroku
- Najczęściej jednak dotyczy to okolic Morza Śródziemnego. Z tego powodu doszło do niedawnych trzęsień ziemi w Turcji, czy w Maroku. Słowacja i Polska leżą dalej na północ, dlatego te napięcia w takim stopniu do nas nie docierają - tłumaczył naukowiec. - W Myślenicach miał miejsce silny wstrząs o magnitudzie 6,5-7, który odczuwalny był aż po Lwów, a w Krakowie doszło na przykład do uszkodzenia kościołów. Zdarzyło się to jednak 300 lat temu - dodał Żaba.
Niewielkie wstrząsy są jednak w Polsce częste. Jak wyjaśnił Żaba, pojawiają się one także wzdłuż uskoków. Do takiego zdarzenia doszło niedawno w pobliżu Polkowic, gdzie przebiega potężny, choć mało aktywny uskok. Do wstrząsów w uskokach może dochodzić także na skutek eksploatacji złóż położonych w okolicy uskoków. Ekspert dodał, że Polska jest jednak "absolutnie bezpieczna".
- Bardziej zauważalne wstrząsy pojawiają się bardzo rzadko i zwykle ich magnituda nie dochodzi do 5. Jeśli natomiast chodzi o tąpnięcia, to zwykle nie osiągają 3 stopni - uspokoił naukowiec.
Przewidywanie trzęsień ziemi to wciąż trudna sztuka. Żaba tłumaczył, że chociaż teoretycznie wstrząsy można do pewnego stopnia przewidzieć, nie określi się jednak, czy nastąpią one za dwa dni, czy za miesiąc. Istniejące sposoby prognozowania są natomiast mało precyzyjne.
- Były już sytuacje, że miasto było ewakuowane i nic się nie wydarzyło - dodał.
Źródło: PAP, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock