Strzyżak sarni bywa nazywany latającym kleszczem. Na pierwszy rzut oka te stawonogi mają ze sobą wiele wspólnego - obydwa wgryzają się w ciało żywiciela i posilają jego krwią. Czy jednak ugryzienie przez strzyżaka sarniego może być tak niebezpieczne jak ukąszenie kleszcza?
Podczas leśnych spacerów niejednokrotnie możemy natknąć się na uciążliwe, gryzące bezkręgowce - komary, meszki czy mrówki. Największy niepokój budzą jednak kleszcze, nosiciele niebezpiecznych chorób takich, jak borelioza czy kleszczowe zapalenie mózgu. Czy jednak nazywane "latającymi kleszczami" strzyżaki sarnie (Lipoptena cervi), mogą być równie groźne?
Ich ugryzienia mogą być dotkliwe
Strzyżak sarni to pospolity owad, którego możemy spotkać w lasach na terenie całego kraju. Stawonogi te potrafią latać, co ułatwia im wyszukiwanie potencjalnych ofiar. Żywią się krwią swoich żywicieli, boleśnie wbijając się w jego skórę. Zazwyczaj strzyżaki nie gryzą ludzi, preferują dużych przedstawicieli rodziny jeleniowatych - sarny, łosie czy jelenie.
Chociaż ugryzienie strzyżaka jest bolesne i pozostaje po nim swędzący rumień, w większości przypadków okazuje się ono niegroźne. Bardziej dotkliwe może być dla alergików, ponieważ wywołuje silną reakcję alergiczną, utrzymującą się nawet kilka miesięcy. Nie ma natomiast dowodów na to, że ugryzienie może zakończyć się przeniesieniem krętków boreliozy na żywiciela, chociaż niektóre źródła podają, że owady te mogą być ich nosicielami.
Źródło: Lasy Państwowe
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock