Kangur uciekł z prywatnej posesji, widziano go w kilku miejscowościach

Kangur
Kangur Luluś buszował w Puszczy Zielonka, ale ostatecznie wrócił do właścicielki
Źródło: Maciej Mazur/Fakty TVN
Kangur uciekł z prywatnej posesji w powiecie działdowskim (woj. warmińsko-mazurskie). Jak przekazała w rozmowie z tvnmeteo.pl Izabela Malinowska ze Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt "Przytul Psisko", zwierzę jest na wolności od 20 października i od tamtej pory było widziane w kilku miejscowościach. Nadal nie udało się go złapać.

Kangur-zbieg "ostatnio był widziany w okolicach miejscowości Cibórz, Nowy Dwór, Jamielnik i Lidzbark Welski" - napisało na Facebooku Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt "Przytul Psisko".

Uciekł pod koniec października

Poszukiwany kangur uciekł z prywatnej posesji około 20 października. Właściciele nie zgłosili tego żadnym służbom i nie rozpoczęli akcji szukania zwierzęcia (nie było ogłoszeń, postów internetowych itp).

W wytropienie i łapanie kangura, zaangażowani są mieszkańcy okolicy. Pomoc zaoferowali także już pracownicy Welskiego Parku Krajobrazowego i strażacy ochotnicy, którzy mają drona.

Według relacji osób, które widziały kangura, kondycja zwierzęcia pogarsza się. Prawdopodobnie jest wystraszony i zestresowany, może być także zagrożeniem dla ruchu pojazdów.

Kangur-zbieg. "Nie jest agresywny, nie uderzy Was"

Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt "Przytul Psisko" jest w porozumieniu z hodowcą takich zwierząt, który ma pomóc w odłowieniu torbacza. Potrzebna jest jednak pomoc miejscowych, którzy mogliby zabezpieczyć kangura na swojej posesji i zablokować mu drogę ucieczki.

- Należy zamknąć posesję i dzwonić do nas. My mamy kontakt do hodowcy z Brodnicy, który zaoferował się, że przyjedzie i go złapie. Hodowcy mają swoje sposoby. Ja wiem, że oni łapią w takie duże podbieraki, za ogon, bo jak zwierzak jest przestraszony, to będzie próbował uciec - mówiła w rozmowie z tvnmeteo.pl Izabela Malinowska ze stowarzyszenia. Dodała, że na otwartej przestrzeni złapanie zwierzęcia jest praktycznie nierealne.

Uciekinier to prawdopodobnie kangur mniejszy, gatunek z podrodziny kangurów, nazywany też walabią damą (Notamacropus eugenii). - Tak na dobrą sprawę to przez kilkanaście dni ludzie widzieli kangura, ale nie wiedzieli, czyj on jest - zauważyła Malinowska.

"Bardzo prosimy okolicznych mieszkańców na zwrócenie szczególnej uwagi na tego nietypowego zwierzaka. Kangur nie jest agresywny, nie uderzy was, nie ugryzie, będzie uciekał, to jego jedyna linia obrony" - napisało na Facebooku stowarzyszenie.

Jeśli kangura uda się złapać, trafi on do specjalistycznej hodowli. 

Podobna sytuacja miała miejsce kilka dni temu w miejscowości Sampława w powiecie iławskim. Tam również poszukiwano kangura. Zwierzę uciekło właścicielom podczas transportu z hodowli, kiedy chcieli je nakarmić. Po kilku godzinach udało się odnaleźć kangura, który wrócił do hodowli.

- Chyba coraz więcej osób myśli, że kangur to pies czy kot. Tak nie jest, postępować z takim zwierzęciem trzewa rozważnie - powiedziała Malinowska.

Czytaj także: