W Tatrach ogłoszono trzeci stopień zagrożenia lawinowego. Jak opowiadał reporter TVN24 Maciej Stasiński, w takich warunkach nie powinno się wychodzić na górskie szlaki bez tzw. "lawinowego ABC" - sprzęt ten może uratować życie.
Od kilku dni w Tatrach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego. Pokrywa śnieżna na wielu stokach jest umiarkowanie bądź słabo związana, a do wyzwolenia lawin może dochodzić nawet samoistnie. Ratownicy zaapelowali do turystów o ostrożność - poruszanie się po stokach w takich warunkach wymaga bardzo dużego doświadczenia i umiejętności oraz zdolności do oceny lokalnego zagrożenia lawinowego.
Mimo ostrzeżeń sporo niedoświadczonych osób decyduje się na wyjście w góry. W niedzielę lawina zeszła w rejonie Kondrackiej Przełęczy, porywając ze sobą kilka osób. Jeden z turystów, który spędził pod śniegiem dwie godziny, zmarł w szpitalu na skutek odniesionych obrażeń.
Lawinowe ABC
Jak opowiadał na antenie TVN24 Maciej Stasiński, w poniedziałek aura w górach jest słoneczna, co może zachęcać do wypraw. Piękna pogoda może być jednak zdradliwa, o czym powinni pamiętać turyści przyjeżdżający w Tatry na ferie zimowe.
- Przede wszystkim muszą z rozwagą wybierać i planować swoje trasy - wyjaśnił. - Jeżeli mamy doświadczenie, to wiemy, że musimy mieć ze sobą lawinowe ABC.
Na lawinowe ABC składają się elektroniczny detektor, sonda oraz łopatka śnieżna. - Jeżeli nie mamy tego doświadczenia, nie mamy tego sprzętu, to zdecydowanie odłóżmy sobie wyprawy, wycieczki w wyższe partie Tatr - dodał.
Detektor to urządzenie nadawczo-odbiorcze. Idąc w teren, w którym mogą być lawiny, każdy z powinien mieć takie urządzenie ze sobą, uruchomione na nadawanie. Przed wejściem na szlak detektory powinny być grupowo sprawdzone, czy działają. Specjalne punkty kontrolne znajdują się na przykład przy wejściach na niektóre tatrzańskie szlaki. Kiedy zejdzie lawina, należy przełączyć detektor na funkcję "search" i rozpocząć poszukiwanie. - Detektor cały czas nadaje. Jeżeli schodzi lawina, ci, którzy zostali na powierzchni, biorą swoje detektory i przełączają na tryb "poszukiwanie" - tłumaczył ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Tomasz Wojciechowski. Gdy namierzy się detektorem zasypanego, należy przystąpić do sondowania.
Czym jest sondowanie? Polega ono na chodzeniu po lawinisku i wtykaniu sondy pod kątem prostym do podłoża. Pomiędzy nakłuciami należy zachować odległość około 25 centymetrów. Po natrafieniu sondą na zasypanego trzeba zostawić ją w tym miejscu, co ułatwi precyzyjną lokalizację zasypanego i odkopanie go.
Należy pamiętać, że w górach liczy się doświadczenie. Potrzeba dziesiątek wycieczek w góry pod okiem doświadczonych ludzi, żeby wiedzieć, jak unikać lawin, a nie żeby na nich ćwiczyć.
Odpowiedni sprzęt
Odpowiedni sprzęt jest bardzo ważny, kiedy wybieramy się w góry. Należy wziąć raki, nie raczki. Raki to specjalne platformy z metalowymi kolcami, które mocuje się do butów trekkingowych w celu zwiększenia przyczepności. Są one dedykowane warunkom zimowym, kiedy trasy są pokryte lodem lub śniegiem.
Raczki można nazwać lżejszą wersją raków. Są po prostu mniejsze i wyposażone w krótsze zęby.
Aplikacja ratunek i telefony alarmowe
Idąc w góry, warto zainstalować na swoim telefonie aplikację ratunek. To jedyna aplikacja zaaprobowana przez ochotnicze służy ratunkowe GOPR, TOPR, MOPR, WOPR i dołączona do oficjalnego systemu powiadamiana o zgłoszeniu wypadku. Dzięki niej ratownicy poznają lokalizację osoby wzywającej pomoc, a także otrzymują informacje o stanie jej baterii. Mogą się z tą osobą skontaktować telefonicznie lub wysłać SMS.
GOPR i TOPR dostępne są pod numerami telefonów 601 100 300 oraz 985. Można też zadzwonić na numer alarmowy: 112.
Źródło: TVN24, TOPR, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24