Kleszcze w Polsce rozprzestrzeniają się już nie tylko w lasach, coraz częściej można spotkać je w terenach miejskich. I choć nie każdy owad przenosi niebezpieczne patogeny wywołujące choroby takie jak kleszczowe zapalenie mózgu czy borelioza, zawsze powinniśmy być ostrożni.
Już nie tylko w lasach - kleszcze coraz lepiej czują się w miastach, dlatego przynieść je można nawet po spacerze po parku. Zagrożeni jesteśmy nie tylko my, ale i nasi pupile.
- Po siedem dziennie to się wyciągało z niego. Więcej [jest - przyp. red.] tu w parku niż w lesie, szczególnie to było dziwne - mówi pani Agnieszka, która musiała zasięgnąć pomocy weterynarza po tym, jak zobaczyła, że u jej 14-letniego psa owad skrył się w kąciku oka.
Nie ma śniegu, kleszczy jest więcej
Eksperci zajmujący się przyrodą już od jakiegoś czasu zauważają, że rośnie nie tylko ich liczebność, ale także zasięg występowania.
- W ciągu ostatnich paru lat, wiele badań wskazuje na to, że tereny zurbanizowane i miejskie są takim samym, albo nawet i większym siedliskiem dla kleszczy jak lasy - mówi prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
- Mają siłę, żeby wejść na niskie zarośla, maksymalnie do metra. Są na takiej wysokości, na jakiej chodzą żywiciele - opowiada Krzysztof Jakubiszak, leśniczy z Leśnictwa Otomin.
Tylko w ubiegłym roku na kleszczowe zapalenie mózgu zapadło 445 osób. To o wiele więcej niż w 2021 roku, kiedy odnotowano "zaledwie" 210 chorych. Z kolei według danych na rok 2023, do 31 marca na chorobę tę zapadły 44 osoby. Jest to o tyle niepokojące, że wiosna tak naprawdę dopiero się zaczęła.
- Zimy są takie jakie są, czyli generalnie słabsze, mniej jest śniegu. Mrozy też są krótkookresowo i kleszcze zaczynają już swoją aktywność właściwie jak jest kilka stopni "na plusie" - tłumaczy Jakubiszak.
Skutki mogą być opłakane
Lekarze nie są w stanie stwierdzić, po jakim dokładnie czasie może dojść do infekcji, ale wiedzą, że nawet szybkie pozbycie się kleszcza może nie być rozwiązaniem.
- Kleszczowe zapalenie mózgu to choroba, która może się przenieść nawet wówczas, jeżeli kleszcza bardzo szybko usuniemy - mówi dr Lidia Stopyra ze Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. Schorzenie w większości przypadków przebiega łagodnie, jednak u niektórych może być bardzo poważne i skutkować na przykład porażeniem kończyn, a w skrajnych przypadkach - nawet śmiercią.
Równie niebezpieczna może być borelioza - choroba wywoływana przez bakterie, które mogą być przenoszone przez co piątego kleszcza. Tutaj bardzo istotny jest czas - im szybsze usunięcie owada, tym niższe ryzyko zakażenia patogenem.
- Borelioza wymaga tego, żeby kleszcz żerował w naszej skórze co najmniej 24 godziny - tłumaczy prof. Joanna Zajkowska, epidemiolożka z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Nawet małe dzieci i nastolatkowie mogą zachorować na boreliozę.
- Potrafiłem się potknąć na chodniku. Na schodach też miałem taki sam problem i to właśnie wynikało z neurologii. Kolana mi się strasznie zniszczyły. Łękotki mam całe popękane, z kręgosłupem też były problemy, depresję miałem dość mocną - opowiada Alan Dziubras, który w wieku 12 lat został ukąszony przez kleszcza, a diagnozę boreliozy postawiono mu dopiero pięć lat później.
Nie powinniśmy się bać
Nie oznacza to jednak, że mamy bać się wychodzić z domu i korzystać z dobrodziejstw natury - zapewniają eksperci. - Kontakt z zielenią ma funkcje terapeutyczne, więc dlaczego mielibyśmy się obawiać, lepiej zabezpieczać się w inny sposób - twierdzi prof. Tryjanowski. Pomocne może być korzystanie wyłącznie z wyznaczonych ścieżek, noszenie obuwia i ubrań zakrywających ciało, dokładne wytrzepanie odzieży, a także dokładne przejrzenie swojego ciała.
Całość materiału Katarzyny Czupryńskiej-Chabros zobaczysz tutaj:
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock