Zmiany klimatu powodują, że topnieją lodowce i tym samym rośnie globalny poziom mórz i oceanów. - Ten system zmian klimatycznych jest już tak rozpędzony, że Grenlandia tak czy inaczej będzie się topiła - mówiła w poniedziałek we "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24 doktor Joanna Remiszewska-Michalak, fizyk atmosfery. Dodała, że jeśli nie podejmiemy żadnych działań, to lodowce bardzo szybko znikną z naszej planety.
Według najnowszych badań, opublikowanych 18 stycznia w czasopiśmie "Nature", w środkowej Grenlandii od co najmniej 1000 lat nie było tak ciepło, jak w ostatnim okresie.
- Grenlandia jest takim punktem zapalnym na Ziemi. Nawet jeśli my w tej chwili wygasimy całkowicie emisje gazów cieplarnianych, to ten system zmian klimatycznych jest już tak rozpędzony, że ta Grenlandia tak czy inaczej będzie się topiła - mówiła we "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24 doktor Joanna Remiszewska-Michalak, fizyk atmosfery.
Dodała, że topnienie pokrywy lodowej na Grenlandii i Antarktydzie powoduje globalny wzrost poziomu mórz i oceanów. - Grenlandia, pomimo naszych wysiłków, będzie się topiła, ale to od nas zależy, jak bardzo wzrośnie nam globalny poziom oceanów. Czy to będzie siedem metrów pod koniec wieku, czy kilkanaście lub kilkadziesiąt centymetrów - mówiła fizyk atmosfery. - Nigdy nie jest za późno, aby podjąć działania, bo jeśli ich nie podejmiemy wcale, to te lodowce szybciej nam znikną, szybciej doświadczymy nieodwracalnych skutków zmian klimatu - podkreśliła.
Wzrost średniej globalnej temperatury na Ziemi
Fizyk atmosfery mówiła, że jeśli średnia temperatura na świecie będzie wyższa o 1,5, 2 lub 3 stopnie od średniej rocznej z okresu 1850-1900, to Ziemi nie da się ocalić i zachować dla przyszłych pokoleń.
- Musimy podjąć działania tu i teraz. Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które może coś zrobić, żeby pewne miejsca, ekosystemy na Ziemi ocalić, a także ocalić nas samych - powiedziała Remiszewska-Michalak. Dodała, że zmiany klimatu to też zmiany w populacji nie tylko ludzi, lecz także zwierząt oraz roślin. - Jeśli prześledzimy wszystkie łańcuchy, które rządzą naszą rzeczywistością, to widzimy, że jesteśmy wszyscy połączeni jedną, wspólną globalną gospodarką, jesteśmy połączeni jako społeczeństwo, a na sam koniec dnia chodzi o to, żeby naszymi działaniami nie powodować zagrożenia dla populacji ludzkiej, żyjącej czy to w Afryce czy na małych wyspach pacyficznych - dodała. Jak zauważyła fizyk atmosfery, żyjąc w globalnym świecie Polska nie jest odłączona od reszty państw.
Wiele krajów, głównie afrykańskich, doświadcza pustynnienia terenów, braku wody czy suszy. Te czynniki zmuszają ludzi do migracji. Jak się okazuje, również i w Polsce doświadczamy niektórych z nich. - Mamy potężne problemy z wodą, widzimy, jak bardzo nam się zmieniły wzorce pogodowe, w ten czy inny sposób te zmiany klimatu i kryzys klimatyczny nas dotykają - opowiadała Remiszewska-Michalak. - My jesteśmy jeszcze w tej "szczęśliwej" sytuacji, że nie doświadczamy aż tak bardzo dużych skutków zmian klimatu. Kryzys klimatyczny dotyka każdego, tylko w różny sposób. Najbardziej cierpią te biedne społeczeństwa, które mają do tego kryzysu najmniejszy wkład - zauważyła. - Gdybyśmy chcieli zapełnić 24-godzinny kanał informacjami o tym, co złego się dzieje w kontekście kryzysu klimatycznego, to naprawdę mielibyśmy co robić - powiedziała.
Posłuchaj całej rozmowy z doktor Joanną Remiszewską-Michalak:
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Maridav/Shutterstock