Widziała, jak z nieba spada coś dużego. Znalazła sprzęt z naklejkami NASA

Sprzęt NASA spadł na pole
Na Ziemię spadł sprzęt, który należy do NASA
Źródło: Ann Vincent Walter/Facebook
Mieszkanka Teksasu zobaczyła na niebie dziwny, spadający obiekt. Później na polu u sąsiada znalazła ogromny, błyszczący sprzęt. Jak się okazało, należał do amerykańskiej agencji kosmicznej NASA.

Kiedy Ann Walter wyjrzała 2 października przez okno swojego domu w mieście Edmonson w hrabstwie Hale w zachodnim Teksasie, nie wiedziała, co sądzić o wielkim obiekcie, dryfującym powoli po niebie. Jeszcze bardziej zaskoczyło ją jednak to, co wylądowało na polu pszenicy jej sąsiada. Był to prostokątny obiekt naukowy wielkości samochodu typu SUV, przymocowany do ogromnego spadochronu, ozdobiony naklejkami NASA.

Kobieta zadzwoniła do lokalnego biura szeryfa i dowiedziała się, że NASA rzeczywiście szukała zagubionego sprzętu.

- To szalone, bo kiedy stoisz na ziemi i widzisz coś w powietrzu, nie zdajesz sobie sprawy, jak duże to jest - powiedziała w rozmowie z agencją Associated Press. - Był to spadochron długości około 10 metrów. Był ogromny - dodała.

Walter przekazała, że wkrótce otrzymała telefon z organizacji Columbia Scientific Balloon Facility NASA, która wystrzeliwuje duże bezzałogowe balony badawcze na wysokość ponad 30 kilometrów w atmosferę w celu przeprowadzenia eksperymentów naukowych.

Sprzęt NASA spadł na Ziemię. "Ekscytujący dzień na farmie"

W harmonogramie lotów zamieszczonym na stronie internetowej ośrodka balonowego zaplanowana była seria startów z miejscowości Fort Sumner w stanie Nowy Meksyk, około 225 kilometrów na zachód od miejsca lądowania sprzętu.

Szeryf hrabstwa Hale, David Cochran, potwierdził, że w pierwszym tygodniu października przedstawiciele NASA zadzwonili do jego biura w poszukiwaniu sprzętu. Walter dodała, że ostatecznie rozmawiała z kimś z ośrodka balonowego, który poinformował ją, że balon został wystrzelony dzień wcześniej z Fort Sumner i służy do zbierania informacji o gwiazdach, galaktykach i czarnych dziurach za pomocą teleskopów.

- Naukowcy przyjechali ciężarówką z przyczepą, aby go odebrać - relacjonowała.

Ale zanim to nastąpiło, Walter i jej rodzina zdążyli zrobić kilka zdjęć i nagrań. - To trochę surrealistyczne, że nam się to przydarzyło i że byłam tego częścią. To było bardzo fajne doświadczenie - opowiadała.

Wcześniej kobieta podzieliła się zdjęciami w mediach społecznościowych. "Ekscytujący dzień na farmie" - napisała.

Czytaj także: