Naukowcy obawiają się, że zjawisko La Nina, które zazwyczaj prowadzi do spadku temperatury na świecie, mogło stracić swój wpływ na hamowanie globalnego ocieplenia. Obawy wśród ekspertów wzbudziły dane zunijnego programu Copernicus, pokazujące, że tegoroczny styczeń był najgorętszy w historii pomiarów.
Opublikowany w ubiegłym tygodniu raport pokazał, że średnia globalna temperatura w styczniu była wyższa o około 1,75 stopnia Celsjusza w porównaniu do czasów sprzed epoki przemysłowej. To sprawiło, że początek 2025 roku był najgorętszy w historii pomiarów. Smutny rekord został pobity pomimo rozwijającego się zjawiska La Nina, prowadzącego zazwyczaj do spadku temperatury na świecie. Naukowcy obawiają się, że naturalne mechanizmy klimatyczne zaczęły przegrywać walkę z globalnym ociepleniem napędzanym przez działalność człowieka.
Czym jest La Nina i El Nino
La Nina, podobnie jak El Nino, jest jedną z faz oscylacji południowej (ENSO - El Nino Southern Oscillation), czyli nieregularnej, ale powtarzającej się zmiany wzorców wiatru i temperatury powierzchni wody na tropikalnym południowym Oceanie Spokojnym. Jak opisuje międzynarodowa organizacja ekologiczna WWF, w trakcie zjawiska La Nina dochodzi do zwiększonej aktywności pasatów, przez co woda zmierzająca w stronę Azji i Australii podróżuje o wiele szybciej i nie ma czasu na nagrzanie się.
W tym czasie u zachodnich wybrzeży Ameryki Południowej wzrasta wypływ wód głębinowych, wynoszący zimną wodę na powierzchnię. Chociaż anomalia przynosi różne warunki w różnych regionach świata, jest ona zazwyczaj łączona z obniżeniem temperatury globalnej.
Odwrotnym zjawiskiem jest El Nino, podczas którego temperatura na powierzchni wody w strefie równikowej Pacyfiku jest ponadprzeciętnie wysoka. Zjawisko wiąże się także z osłabieniem pasatów. Kiedy na Pacyfiku panuje wyższa temperatura, w Ameryce Północnej i Południowej istnieje większe ryzyko pojawienia się między innymi intensywnych opadów deszczu, a w rejonach Azji Południowo-Wschodniej i Australii Północnej - dotkliwej suszy.
Co się stało na początku tego roku
Naukowcy analizujący dane z unijnego programu Copernicus podkreślają, że każde zjawisko El Nino i La Nina jest wyjątkowe. Na przykład w latach 2020-2023 La Nina pojawiła się trzy razy z rzędu, co było jednocześnie trzecią taką sytuacją od roku 1950. Następujące po niej El Nino było z kolei piątym najsilniejszym w historii.
Pomimo charakterystycznej nieregularności zjawiska eksperci zaznaczają, że rosnąca temperatura oceanów na całym świecie, spowodowana między innymi emisją gazów cieplarnianych, coraz bardziej dominuje nad naturalnymi oscylacjami klimatu. Oznacza to, że nawet jeśli La Nina sprawi, że temperatura na Pacyfiku spadnie, to wody w innych rejonach świata nadal pozostaną niezwykle rozgrzane.
Poziom gazów cieplarnianych ciągle rośnie
Jak podkreślają eksperci, w czasie zjawiska La Nina Ziemia powinna absorbować więcej dwutlenku węgla z atmosfery. Dzieje się tak dlatego, że w czasie El Nino duże obszary kontynentalne (np. część Ameryki Południowej) dotyka susza, co prowadzi między innymi do mniejszego wzrostu roślin. Odwrotna sytuacja ma miejsce podczas zjawiska La Nina, gdy opady deszczu skutkują powstawaniem nowej flory. Jak pokazują dane za 2024 i 2025 rok, pomimo zmiany wzorców wiatru, tempo wzrostu ilości węgla w atmosferze pozostało wyższe niż w poprzednich latach.
Naukowcy podkreślają, że alarmujące dane za styczeń niekoniecznie muszą świadczyć o końcu "chłodzącego" działania zjawiska La Nina, jednak trend ukształtowany w ostatnich latach wyraźnie pokazuje, że globalna temperatura ciągle rośnie. W związku z tym eksperci po raz kolejny zaapelowali o podjęcie dodatkowych działań mających na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w celu ograniczenia skutków nieuchronnej zmiany klimatu.
Źródło: Phys.org
Źródło zdjęcia głównego: NOAA/Adobe Stock