Po gwałtownych powodziach Japonia powoli wraca do normalności. Część mieszkańców mogła już zacząć odgruzowywać swoje domy.
Niektórzy mieszkańcy japońskiego miasta Kurashiki, które ucierpiało w wyniku ostatnich powodzi i powstałych osuwisk, wracają do domów. Tysiące wciąż oczekują na pomoc w centrach ewakuacyjnych.
Liczba ofiar śmiertelnych żywiołów przekroczyła w zachodniej Japonii 200 osób. Dziesiątki kolejnych wciąż uznaje się za zaginione. Ostatnie zdarzenia uznaje się za najbardziej śmiercionośną nawałnicę, jaka dotknęła kraj od 36 lat.
Sprzątanie gruzowisk
Po dniach obfitujących w nawałnice pogoda wreszcie uspokoiła się. W swoich domach mieszkańcy napotykają naniesione przez wodę zwały śmieci i gruzu. Niektóre z domów nie nadają się do ponownego zamieszkania.
Powódź nie ominęła domu rodziców Akiko Masaki, mimo że znajduje się daleko od rzeki. - Myślę, że przez kilka kolejnych miesięcy nie będą mogli tu wrócić. Mam nadzieję, że może przed zimą - powiedziała.
Jak najszybciej wrócić do normalności
Sytuacja powoli wraca do nomy, pomoc dociera zwłaszcza do tych, którzy wciąż pozostają w centrach ewakuacyjnych.
- Kilka dni temu udało się już przywrócić dostęp do prądu i wody. Jest też klimatyzacja, a wcześniej trzeba było znosić upał - mówił Yuichi Yamada, rzecznik prasowy Japońskiego Czerwonego Krzyża. Nie oznacza to jednak, że ludzie, którzy nie wrócili do swoich domów są już bezpieczni.
Ciężko stwierdzić, co najbardziej gnębi poszkodowanych. Według reportera agencji informacyjnej Reutera, najważniejszy dla nich jest powrót do normalnego życia – tak szybki, jak to tylko możliwe.
Autor: ao, anw/aw / Źródło: Reuters