Po koniec maja należący do NASA satelita Swift zaobserwował gwałtowny rozbłysk w sąsiedniej galaktyce, w Andromedzie. Został on zaklasyfikowany przez naukowców jako rozbłysk gamma, czyli jeden z najpotężniejszych we Wszechświecie. Dotychczas naukowcom nie udało się poznać dokładnej przyczyny eksplozji. Początkowo astronomowie uznali, że doszło do niego na skutek zderzenia dwóch gwiazd neutronowych. Jednak NASA zdementowała takie interpretacje.
Jak wyjaśniają eksperci, gwiazdy neutronowe to tak naprawdę martwe jądra masywnych gwiazd o masie podobnej do Słońca, które zostałyby ściśnięte do rozmiaru małego miasta. Gdy dojdzie do ich połączenia, następuje potężny wybuch, który może zostać zaobserwowany z całego Wszechświata.
Teleskopy skierowane na galaktykę Andromedy
Dr Alan Duffy, astronom ze Swinburne University of Technology przyznał, że wybuchy promieniowania gamma są na tyle duże, że jeśli wystąpiłyby w naszej Galaktyce, potencjalnie mogłyby spowodować masowe wymieranie na Ziemi. Naukowiec poinformował również, że wielu obserwatorów skupia się obecnie na galaktyce Andromedy.
- Teleskopy na całym świecie są obecnie skierowane na galaktykę Andromedy, by obserwować ją we wszystkich długościach fal światła. Wszystko po to, by jak najwięcej dowiedzieć się o ostatniej eksplozji - powiedział dr Duffy.
Od Andromedy do Twittera w 2,5 mln lat
Jak podkreślił dr Duffy, najbardziej zadziwiającym aspektem rozbłysku gamma to to, że "zderzające się gwiazdy neutronowe wybuchły w mniej niż sekundę, świecąc w promieniach gamma, a później podróżowały bez przeszkód przez 2,5 mln lat, aż trafiły w satelitę Swift"
- W ciągu kilku minut teleskopy na całym świecie nakierowały się na Andromedę, a godzinę później ludzie na całym świecie mogli śledzić go na Twitterze. To było szaleństwo – mówi dr Duffy.
Amerykańska agencja kosmiczna w niedzielę wieczorem zdementowała jednak te doniesienia i wykluczyła, by w Andromedzie doszło do zderzenia gwiazd neutronowych w następstwie silnej eksplozji.
Autor: kt/mj / Źródło: phys.org