Płynący wodami Zatoki Biskajskiej statek miał wpłynąć do portu w Aviles w północno-zachodniej Hiszpanii. Niespodziewanie zboczył z kursu i za mocno zbliżył się do wybrzeża. Jednostka wpłynęła na mieliznę i utknęła widowiskowo na skalnej płycie na północ od plaży Xago.
8-godzinna akcja
Beaumont, bo tak nazywa się statek, płynął pod brytyjską banderą. Feralnej środy, kiedy to o godz. 4.15 lokalnego czasu zauważono go nieopodal skał, transportował tzw. pellety - drewniany materiał opałowy sprasowany pod wysokim ciśnieniem. Miał dowieźć je z galicyjskiego portu La Coruña właśnie do portu w Aviles w prowincji Asturia.
Zanim jednostka odpłynęła we właściwym kierunku, trzeba było przeprowadzić akcję ratunkową. Ta trwała ponad osiem godzin, do środowego popołudnia. Zaangażowano do niej helikopter, motorówkę i holownik, dzięki któremu statek wznowił podróż. Zapowiedziano, że po tym jak dotrze do celu, wszczęte zostanie śledztwo w sprawie tego, jak doszło do wypadku.
Bez ewakuacji
Na pokładzie Beaumonta znajdowało się sześciu członków załogi. Ponieważ bezpieczeństwu ich i statku nic nie zagrażało, akcja ewakuacyjna nie była konieczna.
Hiszpańscy ekolodzy obawiali się, czy z Beaumonta nie wycieknie olej. Straż wybrzeża uspokajała, że jedynym uszkodzonym elementem statku był tzw. zbiornik balastowy. Dzięki niemu Beaumont reguluje głębokość swojego zanurzenia.
Autor: js, map/rs / Źródło: PAP/EPA, odin.tc, Daily Mail