Warunki, które tworzą się na Pacyfiku, wskazują na to, że wkrótce pojawi się potężne El Nino. Naukowcy porównują skalę zjawiska do tego sprzed siedmiu lat, gdy w wyniku susz i powodzi wywołanych tą anomalią zginęło ponad 2100 osób, a szkody oszacowano na 33 mld dolarów.
Na Pacyfiku w okolicach równika dominują wiatry wschodnie. Spychają one powierzchniowe wody w kierunku zachodniej części oceanu. Dlatego u zachodnich wybrzeży Ameryki Południowej poziom wody jest nieco niższy. Tę różnicę ma rekompensować zjawisko upwellingu, czyli wypływania chłodniejszych wódy z głębszych warstw na powierzchnię.
Osłabione wiatry zwiastunem El Nino
W czasie warunków normalnych wschodnia i centralna część Pacyfiku pozostaje bezdeszczowa. Jeśli jednak wschodnie wiatry (pasaty) zaczynają słabnąć, woda spychana na zachód wraca w kierunku wschodniej części Pacyfiku (w postaci tzw. Fali Kelvina), gdzie coraz mniejsze ilości chłodnej wody wypływają na powierzchnię. Rozpoczyna się El Nino.
Sporo wilgoci w okolicach Ameryki Południowej
Wówczas powietrze nad oceanem ogrzewa się. Tworzą się deszczowe chmury, które przemieszczają się w kierunku zachodnich wybrzeży Ameryki Południowej. Na wschodzie Pacyfiku powstaje ośrodek niskiego ciśnienia, co dodatkowo osłabia wiatry wschodnie. El Nino staje się coraz silniejsze.
Z jednej strony powodzie i osuwiska...
W efekcie, zachodnie wybrzeże Ameryki Południowej zmaga się z rozległymi powodziami, osuwiskami terenu, lawinami błota, topią się lodowce, a ponieważ zahamowane zostało zjawisko upwellingu - gwałtowanie spada liczba ryb u wybrzeży m.in. Peru czy Ekwadoru. Ludzie nie mają co jeść, bo z jednej strony zalane zostały ich pola (których i tak jest niewiele), a z drugiej strony - rybacy nie mają po co wypływać w morze. W 2007 roku z powodu wystąpienia El Nino zginęły setki ludzi, a straty liczono w miliardach dolarów.
...z drugiej susze i pożary
Jakby tego było mało, El Nino przynosi katastrofalne skutki również w Azji czy w Australii. Pożary buszu, długotrwałe susze, zahamowanie rozwoju koralowców - to zaledwie niektóre ze skutków anomalii pogodowej.
Zdaniem naukowców, El Nino wpływa na pogodę nie tylko w basenie Oceanu Spokojnego. Niektórzy klimatolodzy są zdania, że to zjawisko z 1997 roku przyczyniło się do powstania powodzi tysiąclecia w Polsce.
Widoczne podobieństwo
Nikogo więc nie dziwi, że naukowcy badają El Nino. Chcą dowiedzieć się co dokładnie do niego prowadzi. I co ważne, chcą stworzyć skuteczne prognozy El Nino. Jak dotąd dobrze sobie radzą.
Co dziesięć dni satelita Jason-2 przesyła na Ziemię m.in. dane dotyczące temperatury powierzchni wód Wszechoceanu. Po jednej z ostatnich analiz tych danych eksperci zauważyli, że warunki panujące na Pacyfiku przypominają trochę te z 1997 roku - z czasu ostatniego największego El Nino.
- Poziom wód oceanu i temperatura jego powierzchni przypomina nam to, co pojawiło się na Pacyfiku wiosną 1997 roku - powiedział Bill Patzert, klimatolog z NASA. - Wtedy ten "wzór" okazał się prekursorem wielkiego El Nino - dodał.
Nie wiadomo czy na pewno się pojawi
Z kolei Mike McPhaden z NOAA przyznał, że nie można jednoznacznie stwierdzić, czy czeka nas klęska podobna do tej z 1997 roku. - Na razie nie możemy powiedzieć, że El Nino na pewno będzie się rozwijać, albo określić, jakich będzie ono rozmiarów, ale NOAA (Amerykańska Służba Meteorologiczna i Oceaniczna-red.) już w zeszłym miesiącu informował o sprzyjających warunkach do utworzenia się El Nino na Pacyfiku - wyjaśnił.
Eksperci podkreślają, że to, co udało się im zaobserwować na razie, to fale Kelvina. Zdaniem naukowców mogą być one zwiastunem nadchodzącego El Nino. Jednak podkreślają również, że fale te są normalnym zjawiskiem i pojawiają się kilka razy każdej zimy.
O 10 cm wyżej
Jednak widać podobieństwo do sytuacji sprzed lat. - El Nino z 1997/1998 to podręcznikowy przykład - przypomniał Patzert. - Wtedy mieliśmy jeszcze dane od poprzednika Jason-2. Z map powierzchni morza można było wyczytać, że miejscami poziom wody był o 10 cm wyższy niż zwykle - dodał.
Tak samo jest i w tym roku. Seria Fal Kelvina przesuwa się w kierunku Ameryki Południowej, a co się z tym wiąże - wiatry wschodnie słabną. Naukowcy przyznają przy tym, że w ciągu kolejnych dwóch, trzech miesięcy poziom będzie wzrastać.
Autor: kt/mj / Źródło: NASA, tvnmeteo.pl