Początek lipca będzie bardzo ciepły, jednak chwilami aura okaże się niebezpieczna. Jak mówiła synoptyk TVN Meteo Arleta Unton-Pyziołek, jest szansa na to, że za tydzień wróci prawdziwe lato, z temperaturą przekraczającą 30 stopni Celsjusza.
Obecnie pogodę w Polsce kształtuje szeroka, głęboka zatoka chłodu sięgająca aż po Włochy i Bałkany. W weekend temperatura w Polsce oscylowała w okolicy 15 stopni Celsjusza. To oznacza, że jak na razie miniona sobota i niedziela oraz poniedziałek są najchłodniejszymi dniami od początku lata termicznego, czyli od maja, oraz lata meteorologicznego, które rozpoczęło się 1 czerwca.
Ciepłe, ale burzowe dni
Chłód powoli łagodnieje i z każdym kolejnym dniem będzie się robić coraz cieplej. W czwartek i piątek do kraju napłynie ciepłe, wilgotne powietrze znad Morza Czarnego, które wypchnie obecnie zalegające nad Polską chłodne powietrze polarne.
Takie warunki przyczynią się do powstania grubych chmur deszczonośnych oraz rozwoju potężnych burz. Te w czwartek i piątek mogą nieść ze sobą intensywne opady deszczu i gwałtowne burze z gradem. Niewykluczone, że wyładowaniom mogą towarzyszyć opady rzędu nawet 40 litrów wody na metr kwadratowy w ciągu 12 godzin, w górach spaść może do 60 litrów.
- Dla przyrody to prognozy bardzo dobre, ale dla miast mniej, gdyż studzienki kanalizacyjne mogą nie zdążyć odprowadzać deszczu - przewiduje synoptyk.
Na poniższej mapie widać odchylenie średniej miesięcznej temperatury dla lipca od normy wieloletniej
"Wraca pełnokrwiste lato"
Teraz nad Wyspami Brytyjskimi rozwija się wyż, który w weekend może sprowadzić do kraju chłodniejsze powietrze, na krótko. W poniedziałek Polska dostanie się w obszar obniżonego ciśnienia, bardzo rozległy. Dzięki niemu obejmie nas potężny, szeroki klin ciepła, rozciągający się od północnej Afryki aż po Skandynawię. Gorąco znad Maroka i Algierii wleje się do Polski od południowego zachodu. W poniedziałek na Ziemi Lubuskiej termometry mają już wskazać 30 stopni Celsjusza.
- Za tydzień wraca rasowe, pełnokrwiste lato - mówiła synoptyk.
Gorące, zwrotnikowe powietrze i obszar obniżonego ciśnienia to mieszanka wybuchowa. Panują wtedy idealne warunki do unoszenia się nagrzanego powietrza, co sprzyja rozwijaniu się niewielkich niżów oraz skupisk chmur kłębiastych, z których powstają komórki burzowe.
- A burze w zwrotnikowym powietrzu są niszczycielskie - ostrzegała Arleta Unton-Pyziołek.
Chłodny "letni monsun"
Według obecnych wskazań modeli meteorologicznych widać, że około 10 lipca nad północnym Atlantykiem zacznie rozwijać się potężna zatoka chłodu, która po pewnym czasie dotrze do Polski. Ale może namieszać w pogodzie dopiero po 20 lipca. Napływ chłodu, który wtedy następuje, nazywany bywa letnim monsunem. To cykliczne zjawisko, które występuje w lipcu w około 60-70 procentach przypadków. Wtedy to cyrkulacja powietrza zmienia się na zachodnią - temperatura trochę spada, jednak nie do takiego poziomu, z jakim mamy do czynienia obecnie.
W świetle wyliczeń wiodących modeli prognostycznych na świecie zarówno lipiec, jak i sierpień mają być cieplejsze niż wskazuje średnia wieloletnia. Najprawdopodobniej jednak nie będą tak gorące i suche jak czerwiec. Bardzo możliwe, że kończący się czerwiec pozostanie najcieplejszym i najsuchszym miesiącem tego roku.
O tym, jakie ma być całe lato przeczytasz więcej tutaj
Zobacz prognozę pogody na 16 dni
Autor: ao, Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo
Źródło zdjęcia głównego: Porapak Apichodilok/Pexels (CC0)