Popiół, który od niedzieli wydobywa się z filipińskiego wulkanu Taal, jest zagrożeniem nie tylko dla ludzi, ale również dla zwierząt. Wiele z nich zostało zostawionych bez pomocy. Sejsmolodzy ostrzegają, że niebezpieczeństwo kolejnych erupcji nadal jest duże.
Wulkan Taal, położony na filipińskiej wyspie Luzon, od niedzieli wyrzuca z siebie popiół, który opada na okoliczne miejscowości. Stanowi to zagrożenie nie tylko dla ludzi, ale także dla zwierząt. W czwartek okoliczni mieszkańcy wykorzystali chwilowe wyciszenie się wulkanu i ewakuowali kilkadziesiąt koni z zagrożonych terenów. Pomocy wymagają również inne zwierzęta: świnie, krowy i gęsi. Jak relacjonował jeden z ratowników, wiele zwierząt było pokrytych popiołem i wyglądało na niedożywione.
Zdaniem policji, na terenach nieopodal wulkanu mogło zostać uwięzionych co najmniej tysiąc koni. Zwierzęta były wykorzystywane głównie w działalności turystycznej.
Chwilowe uspokojenie
W czwartek wulkanolodzy zaobserwowali, że Taal zaczął się uspokajać, ale niebezpieczeństwo kolejnych wybuchów nadal jest duże.
- Analizujemy, co oznacza ten pozorny spokój wulkanu - powiedziała Maria Antonia Bornas, główna specjalistka z Filipińskiego Instytutu Wulkanologii i Sejsmologii (Philvocs).
Philvocs podał w komunikacie, że aktywność wulkaniczna osłabła i teraz wulkan emituje głównie parę. Do tej pory zarejestrowano ponad 100 wstrząsów wewnątrz wulkanu, co oznacza, że stale rośnie tam poziom magmy. Jezioro, które było w kraterze, wyschło.
Kilkadziesiąt tysięcy ewakuowanych
Od niedzieli ewakuowano ponad 57 tysięcy osób. Większość z nich przeniosła się do prowizorycznych centrów ewakuacyjnych, ale część z nich już wróciła do swoich domów, żeby opiekować się inwentarzem.
Autor: dd/rp / Źródło: Reuters, CNN