Wstęp do kosmicznej turystyki. "Już za chwilę te loty staną się bardziej powszechne"

Zdjęcie z kokpitu SpaceShipTwo
SpaceShipTwo odbył testowy lot w przestrzeń kosmiczną (materiał programu 24 Godziny)
Źródło: Virgin Galactic/24 Godziny TVN24 BiS
Test rakiety Virgin Galactic ma być wstępem do nowej ery cywilnych lotów w kosmos. O przyszłości turystyki kosmicznej i nowych możliwościach opowiadał na antenie TVN24 popularyzator astronomii Karol Wójcicki.

Statek SpaceShipTwo z dwoma pilotami został wyniesiony w czwartek przez samolot na wysokość 13,7 kilometra. Po odłączeniu się od samolotu piloci uruchomili silnik rakietowy statku. Po osiągnięciu wysokości 82 kilometrów, na której piloci Mark Stucky i Frederick Sturckow doświadczyli już stanu nieważkości i mogli obserwować krzywiznę Ziemi, statek rozpoczął powrót, wchodząc w atmosferę z prędkością 2,5 macha i wkrótce pomyślnie wylądował.

Nowa era lotów

Udany test rakiety Virgin Galactic ma być wstępem do nowej ery cywilnych lotów w kosmos. Okrzyknięto go wielkim sukcesem.

- Branson rzeczywiście jest na bardzo dobrej drodze do osiągnięcia tego celu, czyli skonstruowania statku kosmicznego, który będzie wynosił turystów w przestrzeń kosmiczną - mówił Karol Wójcicki w programie "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24.

- Ale ja podchodzę do tego sceptycznie. Jest pewien niedosyt w tym locie, który w czwartek mogliśmy oglądać. Bo wydaje się, że ten pułap, który został osiągnięty, jest i chyba będzie takim maksimum, na które będzie stać spaceshipy - zaznaczył Wójcicki.

Różne definicje astronauty

Test rakiety firmy Virgin Galactic odbył się za sprawą brytyjskiego miliardera Richarda Bransona. Mówił on w czwartek, że w przyszłości będzie można wynosić w przestrzeń kosmiczną turystów i czynić z nich astronautów.

- No i teraz wchodzimy w śliski obszar tego, kto jest astronautą. Bo mamy dwie różne definicje. Ta ogólnoświatowa mówi o tym, że astronautą jest ten, kto przekroczy tak zwaną Linię Karmana - tłumaczył Wójcicki.

Podkreślał, że ta linia umownie znajduje się na wysokości 100 kilometrów nad powierzchnią ziemi. Jednak NASA, amerykańskie służby powietrzne, a także Virgin Galactic mają inną definicję. Według nich granica znajduje się już mniej więcej na wysokości 80-85 kilometrów.

- To nie jest tak, że jak jedziemy windą do góry, to w pewnym momencie mijamy tabliczkę z przekreślonym napisem atmosfera i kolejną tabliczkę, która informuje nas, że jesteśmy w kosmosie. Ta granica jest bardzo umowna, ale większość świata przyjmuje jednak te 100 kilometrów - zaznaczył Wójcicki. Dodał, że to właśnie dlatego Amerykanie uznawali za astronautów już pierwszych pilotów eksperymentalnych, którzy samolotami rakietowymi wspinali się na bardzo dużą wysokość, ale na orbitę nie wchodzili.

- Początkowo założenie było takie, że rzeczywiście samoloty kosmiczne będą w stanie osiągnąć ten wyższy pułap. Zresztą SpaceShipOne, czyli ten pierwowzór statku, o którym rozmawiamy, osiągnął w swoich lotach testowych, jako pierwszy prywatny statek kosmiczny osiągający przestrzeń kosmiczną, pułap 111 kilometrów. Więc to rozbudzało wyobraźnię - tłumaczył.

Cena? 250 tysięcy dolarów

Aby wziąć udział w lotach kosmicznych Virgin Galactic, należy złożyć depozyt. Do tej pory zrobiło to ponad 700 osób. Wśród nich jest aktor Leonardo DiCaprio oraz gwiazda muzyki pop Justin Bieber. 90-minutowy lot ma kosztować 250 tysięcy dolarów.

- Działania Virgin Galactic, Blue Origin, czy innych podmiotów, które cały czas myślą o tych turystycznych lotach, sprawiają, że już za chwilę te loty staną się dużo bardziej powszechne - podkreślił Wójcicki.

Posłuchaj całej rozmowy z Karolem Wójcickim:

Autor: kw,anw/aw / Źródło: tvnmeteo.pl

Czytaj także: