W Nowej Zelandii służby medyczne walczą o życie osób poszkodowanych w poniedziałkowym wybuchu wyspy-wulkanu White. W tym celu władze kraju zamówiły ponad 120 metrów kwadratowych ludzkiej skóry. Wzrósł bilans ofiar śmiertelnych - osiem osób zginęło, a 25 jest w stanie krytycznym.
W środę w szpitalach w Auckland i Hamilton zmarły kolejne dwie osoby. W ten sposób bilans ofiar śmiertelnych wzrósł do ośmiu. 25 osób nadal jest w stanie krytycznym.
W poniedziałek w chwili wybuchu na wyspie znajdowało się 47 osób.
Ludzka skóra, którą zamówiły władze Nowej Zelandii, potrzebna jest do leczenia tych pacjentów, którzy zostali poparzeni przez wulkaniczny popiół albo opary. We wtorek służby medyczne poinformowały, że 27 osób ma poparzenia ponad 30 procent powierzchni ciała. W leczeniu poszkodowanych udział biorą wszystkie jednostki medyczne w kraju zajmujące się poparzeniami.
Potrzebne dodatkowe zapasy
- Mamy zapasy skóry, ale pozyskujemy też dodatkowe, by móc zaspokoić zapotrzebowanie na opatrunki i tymczasowe przeszczepy skóry. Szacujemy, że potrzebujemy jeszcze 120 metrów kwadratowych skóry - powiedział w środę Peter Watson z District Health Boards. Dostawy mają pochodzić ze Stanów Zjednoczonych, ale też ze specjalnych banków w Australii.
Skóra pochodzi od dawców, którzy rejestrują się, aby po śmierci oddać tę ważną między innymi dla poparzonych osób część ciała. Skóra pobierana jest najczęściej z pleców dawców lub z tyłu ich nóg.
Jak poinformowano w środę, zapotrzebowanie na skórę jest wysokie ze względu na poważne poparzenia wielu poszkodowanych. Poszkodowani byli bardzo blisko wulkanu, ale ich obrażenia są skomplikowane ze względu na działanie substancji chemicznych oraz szkodliwych gazów.
Ludzie mogli poczuć smak chemikaliów
Wulkanolog Jessica Johnson z Uniwersytetu Wschodniej Anglii w rozmowie z CNN powiedziała, że w chwili wybuchu wulkanu została uwolniona tak duża ilość toksycznego gazu, że ludzie mogli poczuć smak chemikaliów. Zdaniem ekspert, wulkan, w którego kraterze znajduje się jezioro kwasu, do atmosfery wyrzucić mógł też chmury gorącej pary i to właśnie one mogą być źródłem tak poważnych poparzeń.
Oprócz gorącej pary, zdaniem wulkanologa Raymonda Casa z Monash University, zagrożeniem mogły być bardzo gorące odłamki skał.
Możliwe kolejne erupcje
Ryzyko kolejnych wybuchów jest wysokie, a to utrudnia doprowadzenie akcji ratunkowej do końca. Według GeoNet, służby monitorującej aktywność wulkaniczną i sejsmiczną, w środę obowiązywał trzeci w pięciostopniowej skali poziom alarmu wulkanicznego.
Autor: dd/aw / Źródło: CNN, GNS, Reuters